Renty są wypłacane na podstawie dekretu podpisanego osobiście przez Adolfa Hitlera w 1941 r. Dokument zrównywał prawa rodowitych Niemców i osób innej narodowości, które złożyły przysięgę „wierności, lojalności i posłuszeństwa" Führerowi.
Świadczenia sięgają od 435 do 1275 euro miesięcznie. Mają do nich prawo ci, którzy doznali ubytku na zdrowiu w czasie służby w Wehrmachcie oraz „innych organizacjach wojskowych". Zdaniem „Bild Zeitung" w tej definicji mieszczą się także jednostki Waffen-SS, struktury, która u progu wybuchu wojny zostały podporządkowane siłom zbrojnym. Ustawa nie obejmuje natomiast reszty SS, ramienia zbrojnego NSDAP.
Źródła niemieckie podkreślają, że do uposażeń nie mają prawa ci, którzy popełnili zbrodnie wojenne. Jednak cytowany przez AFP belgijski historyk specjalizujący się w dziejach III Rzeszy Christophe Brull podkreśla, że kiedy większość beneficjentów uzyskała prawo do rent w latach 50., nie sprawdzano, jaką rolę odgrywali w czasie wojny.
W przypadku Polaków świadczenia wypłacają dwa landy: dla osób mieszkających na terytoriach, które przed wojną należały do Niemiec Nadrenia Pólnocna-Westfalia, a dla pozostałych Polaków – Badenia Wirtenbergia. Do świadczeń prawo mają także dzieci i wnuki poszkodowanych żołnierzy Wehrmachtu i innych jednostek wojskowych III Rzeszy.
Od 2008 r. władze landów mogą z powodów etycznych wstrzymać wypłatę świadczeń, ale jak podaje Ministerstwo Pracy w Berlinie zdarzyło się to okazjonalnie – do 2017 r. rentę łącznie utraciło tylko 99 osób.