Przez ostatnie sześć miesięcy konsumenci sprawdzili z pomocą Poli pochodzenie prawie miliona produktów – dowiedziała się „Rzeczpospolita". To rekord w historii bezpłatnej aplikacji, którą przed pięcioma laty wprowadził na rynek społeczno-polityczny think tank Klub Jagielloński. O ponad 50 tys. – do 750 tys. – zwiększyła się też w tym czasie liczba użytkowników Poli.
Czytaj także: Polska żywność w cenie
– Po wybuchu pandemii nastąpił bardzo zauważalny wzrost popularności naszej aplikacji, i to bez żadnych działań wspierających. Wyraźnie wzrosła świadomość tego, że trzeba teraz wspierać polskie firmy, że im więcej pieniędzy zostanie w kraju, tym szybciej wyjdziemy w kryzysu – twierdzi Mateusz Perowicz, koordynator Poli, która od kilku dni działa w nowej, ulepszonej wersji.
Państwowe zachęty
Ten wzrost świadomości pokazało też lipcowe badanie ICAN Research, według którego trzy czwarte ankietowanych Polaków często kupuje krajowe produkty, a co drugi wybiera je teraz częściej niż w zeszłym roku. Poza dobrą opinią o krajowych wyrobach (zwłaszcza żywności) liczą się też motywacje patriotyczne. Ponad połowa badanych wskazała, że wybierając polskie produkty, może się przyczynić do spadku bezrobocia i rozwoju polskiej przedsiębiorczości, a także do wzrostu zamożności społeczeństwa. Potwierdzają to wyliczenia firmy doradczej Grant Thornton; według nich z każdej złotówki wydanej na krajowy produkt (wyprodukowany w Polsce przez firmę z polskim kapitałem) aż 79 groszy pozostanie w polskiej gospodarce. Gdyby zaś statystyczny konsument wybierał produkty polskie tylko o 1 proc. częściej (kosztem zagranicznych), w Polsce każdego roku pozostawałoby o 6,6 mld zł więcej. Z kolei 20-proc. zmiana wyborów zakupowych dałaby już ok. 130 mld zł rocznie.