– Uważnie śledzimy doniesienia dotyczące koronawirusa oraz zalecenia WHO i Ministerstwa Zdrowia. Tak jak wiele innych globalnych koncernów, zawiesiliśmy wszystkie podróże służbowe pracowników grupy do Azji Południowo-Wschodniej – mówi Tomasz Pietrzyk, rzecznik Grupy Amica, która u tamtejszych podwykonawców zleca produkcję pod swoją marką m.in. lodówek i pralek. – Dzisiaj nie zakładamy, że mogą wystąpić problemy z dostawami towarów do Europy, ale na bieżąco przyglądamy się sytuacji. W razie możliwości wystąpienia takiego scenariusza możemy znacząco zwiększyć zapasy towarów w naszym automatycznym magazynie wysokiego składowania – dodaje Pietrzyk.
Także w innych segmentach rynku mogą się pojawić problemy. Niektórym firmom pomaga cykl roczny. – Produkcja na najbliższy sezon SS20 (z ang. spring summer 2020 – red.) została już zakończona – mówi Daria Sulgostowska, rzecznik grupy CCC. – Cała kolekcja to blisko 30 mln par obuwia. Mamy z niej w Chinach już bardzo znikomą ilość butów, która powinna zostać przygotowana do wysyłki. Niemniej monitorujemy sytuację w regionie i w razie potrzeby będziemy reagować na bieżąco. Życzymy także tamtej społeczności, aby jak najszybciej uporała się z sytuacją, która ją dotknęła – dodaje Daria Sulgostowska.
Boom na e-zakupy
W gorszej sytuacji są mniejsze polskie firmy, które towar muszą sprowadzać na bieżąco. – Na szybko nowych źródeł dostaw się nie znajdzie, tym bardziej że w podobnej sytuacji są teraz inne firmy z całego świata – mówi jeden z dystrybutorów drobnej elektroniki.
Epidemia to wyzwanie również dla firm eksportujących do ChRL, np. kosmetyki. – Jak większość firm działających na rynku chińskim, jesteśmy zaniepokojeni wybuchem epidemii koronowirusa oraz pojawiającymi się kolejnymi jego ogniskami w innych azjatyckich państwach. Z tego powodu staramy się wspierać naszych klientów na wielu płaszczyznach, m.in. poprzez dostarczenie zapasów produktów medycznych (np. masek) – mówi Jędrzej Karasek, dyrektor ds. e-commerce w Primavera Parfum, która sprzedaje kosmetyki za pośrednictwem platformy Tmall. – Chińczycy są bardzo zaradni i potrafią się dostosować do trudnych sytuacji, co wynika m.in. z szerokiego dostępu do internetu. Nie ma dla nas znaczenia, czy pracownicy Tmall pojawiają się w biurze, czy pracują w domach. Na razie nie odczuwamy na własnej skórze skutków wirusa – dodaje.
Firma chce obecną sytuację potraktować jako szansę, bo uziemieni w domach chińscy konsumenci chętniej będą robili zakupy online. Nie będzie to łatwe. – Epidemia koronowirusa rodzi wiele komplikacji logistycznych, zwłaszcza w przypadku transportu lotniczego, bo wiele lotów jest wstrzymanych, a to jest nasz główny sposób transportu – mówi Jędrzej Karasek.