Niemcy: lepiej niż się spodziewano

Nasz zachodni sąsiad wydał na wsparcie rynku pracy 12 mld euro, a do końca roku wyda w sumie 30 mld euro. Już widać tego efekty.

Aktualizacja: 13.09.2020 21:09 Publikacja: 13.09.2020 21:00

Peter Altmaier, minister ds. gospodarki i energetyki Niemiec

Peter Altmaier, minister ds. gospodarki i energetyki Niemiec

Foto: AFP

Peter Altmaier, minister ds. gospodarki i energetyki, zakomunikował, że niemiecka gospodarka poradziła sobie lepiej z konsekwencjami lockdownu niż przewidywano. Największy partner handlowy Polski oczekuje już tylko 5,8-proc. spadku PKB w 2020 r. Eksperci zakładali, że spadek przekroczy 6,3 proc. – Recesja w pierwszej połowie roku była mniej dotkliwa, niż się spodziewaliśmy – mówił Altmaier na konferencji prasowej.

Względny sukces osiągnięto dzięki szybkiemu wdrożeniu kosztownej tarczy antykryzysowej. Niemcom udało się dzięki olbrzymim nakładom finansowym uniknąć zwolnień grupowych i związanego z tym wzrostu bezrobocia. Budżet niemiecki wydał już na wsparcie rynku pracy w kryzysie pandemicznym 12 mld euro. Eksperci są zdania, że do końca roku ta kwota może wzrosnąć nawet do 30 mld euro.

Finansować to wsparcie pomogły wysokie nadwyżki i rezerwy w kasach Federalnej Agencji Pracy (Bundesarbeitsagentur), które w końcu 2019 r. wynosiły 26 mld euro. Oznacza, że niemieckie państwo było dobrze przygotowane.

Postojowe rządzi

Większość narażonych na bezrobocie pracowników może liczyć na wypłatę postojowego (Kurzarbeitergeld) – 60 proc. ostatniej pensji netto (w przypadku rodzin 67 proc.). Ten mechanizm wsparcia dla firm zastosowano też w 2009 r., kiedy Niemcy dotknął kryzys finansowy.

Wsparcie niemieckiego rynku pracy przewidziane było wstępnie na 12 miesięcy. Koalicja rządząca postanowiła jednak przedłużyć te działania do końca 2021 roku. Minister finansów Olaf Scholz przewiduje, że przedłużenie Kurzarbeitergeld o kolejny rok obciąży przyszłoroczny budżet kwotą rzędu 10 mld euro.

Budżet państwowy bierze w takim przypadku na siebie nie tylko wypłaty zasiłku dla pracowników, ale także składki, które pracodawcy przekazują ubezpieczeniom społecznym. W końcu sierpnia programem Kurzarbeitergeld objętych było 4,5–5,3 mln pracowników, podczas gdy jeszcze w kwietniu, w szczytowym momencie lockdownu, aż 6,7 mln.

Analizując niemiecki rynek pracy, należy zwrócić uwagę na specyfikę poszczególnych krajów związkowych, które różnią się między sobą, jeżeli chodzi o znaczenie branż gospodarki i zapotrzebowanie na siłę roboczą. Dobrym przykładem jest tu turystyka, mająca większe znaczenie dla landów nad morzem niż w centrum Niemiec.

W Szlezwiku-Holsztynie, który ma na atrakcyjne plaże nad Bałtykiem i nad Morzem Północnym, w pierwszych miesiącach lockdownu zanotowano wzrost liczby bezrobotnych, latem ich liczba malała. Liczba bezrobotnych spadła tam w sierpniu o 1,2 proc. w porównaniu z lipcem.

Lokalna gazeta „Kieler Nachrichten" zwraca uwagę na inny powód wzrostu bezrobocia w pierwszej połowie roku, związany z zatrudnieniem uchodźców, którzy częściej pracowali w gastronomii i handlu detalicznym. A właśnie te firmy były szczególnie dotknięte kryzysem. Pracodawcy decydowali się częściej na zwalnianie uchodźców niż osób dłużej mieszkających w Niemczech. „Kieler Nachrichten" nie wyklucza, że przy zwolnieniach przybyszy np. z Syrii dużą rolę odgrywały także problemy językowe i kwalifikacje zawodowe.

Co z eksportem

W rozmowie z mediami min. Altmeier zapewnił, że ekonomiczne perspektywy Niemiec zapowiadają się znacznie lepiej niż jeszcze parę miesięcy temu. Jego zdaniem niemiecka gospodarka może w przyszłym roku wzrosnąć nawet o 4,4 proc. Na 2022 r. przewidziany jest powrót do poziomu PKB sprzed pandemii.

Optymistyczne wypowiedzi ministra gospodarki opierają się na danych krajowych. Tymczasem niemiecka gospodarka jest w dużej mierze zależna od światowych rynków zbytu i na razie trudno przewidzieć, jak poradzą sobie one z pandemią. Tradycyjnie ważne są dla Niemiec USA. W 2019 r. był to główny partner handlowy, importujący z RFN towary i usługi za blisko 119 mld euro. Na drugim miejscu była Francja (107 mld euro), a dopiero na trzecim Chiny (96 mld euro). Polska, z importem 66 mld euro, należała w zeszłym roku do grupy ośmiu najważniejszych partnerów gospodarczych Niemiec. Jako importer mocno na znaczeniu straciła Rosja (26,54 mld euro), zajmując w 2019 r. 14. miejsce, za Węgrami.

Eksport pozostaje zatem największą niewiadomą i elementem ryzyka dla niemieckiej gospodarki. Niewykluczone że w tym roku jego spadek wyniesie nawet 12 proc.

Peter Altmaier, minister ds. gospodarki i energetyki, zakomunikował, że niemiecka gospodarka poradziła sobie lepiej z konsekwencjami lockdownu niż przewidywano. Największy partner handlowy Polski oczekuje już tylko 5,8-proc. spadku PKB w 2020 r. Eksperci zakładali, że spadek przekroczy 6,3 proc. – Recesja w pierwszej połowie roku była mniej dotkliwa, niż się spodziewaliśmy – mówił Altmaier na konferencji prasowej.

Względny sukces osiągnięto dzięki szybkiemu wdrożeniu kosztownej tarczy antykryzysowej. Niemcom udało się dzięki olbrzymim nakładom finansowym uniknąć zwolnień grupowych i związanego z tym wzrostu bezrobocia. Budżet niemiecki wydał już na wsparcie rynku pracy w kryzysie pandemicznym 12 mld euro. Eksperci są zdania, że do końca roku ta kwota może wzrosnąć nawet do 30 mld euro.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody
Gospodarka
EBI chce szybciej przekazać pomoc Ukrainie. 560 mln euro na odbudowę
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie