Polska nie zadeklarowała do tej pory, że wypełni unijny cel neutralności klimatycznej do 2050 roku. Bruksela miała nadzieję, że zrobi to najpóźniej na unijnym szczycie w czerwcu, ale pandemia koronawirusa wywróciła całą unijną agendę. No, może nie całą, bo Bruksela przygotowuje nowy unijny budżet na lata 2021–2027 i plan odbudowy gospodarki po pandemii. Nie zamierza jednak rezygnować ze swoich dwóch wcześniej sformułowanych priorytetów: europejskiego zielonego ładu i agendy cyfrowej.

Zgodnie ze wstępnymi danymi Eurostatu produkt krajowy brutto strefy euro spadł o 3,6 proc. w pierwszym kwartale 2020 roku – największy spadek w historii. Dla porównania w I kwartale 2009 roku, u szczytu wielkiego kryzysu finansowego, PKB strefy euro spadło o 3,1 proc. Dostępne krajowe publikacje PKB potwierdzają, że uderzenie było powszechne w całym regionie, a najbardziej ucierpiały Włochy, Francja i Hiszpania. – Kryzys Covid-19 uderzył w gospodarkę strefy euro niczym meteoryt – komentują analitycy Allianz i Euler Hermes.

– Kiedy zaczynamy odbudowywać nasze gospodarki po koronawirusie, musimy mądrze inwestować. Naszym kompasem pozostanie europejski zielony ład, który może przekształcić nasze gospodarki i społeczeństwa tak, żeby stawiły czoła zmianom klimatu – powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Bruksela zdaje sobie sprawę, że dla wielu krajów, jak Polska, obecnie pilniejsze są inne sprawy i dlatego tym bardziej nie chce rezygnować z wcześniejszych ustaleń.

Według Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego KE ds. zielonego ładu, wychodzenie z kryzysu można sobie wyobrazić na dwa sposoby. – Możemy powtórzyć to, co robiliśmy wcześniej i wrzucić dużo pieniędzy do starej gospodarki; lub możemy być mądrzy i połączyć to z koniecznością przejścia na zieloną gospodarkę – powiedział Holender. Według niego należy się trzymać planu zmniejszenia emisji CO2 do zera (w ujęciu netto) do 2050 roku i zachowywać się tak, jakby następny szczyt klimatyczny, z przewidzianymi przy jego okazji nowymi zobowiązaniami, miał się odbyć zgodnie z planem w listopadzie tego roku. – Oznacza to, że będziemy gotowi we wrześniu z naszymi celami na 2030 rok, należycie oszacowanymi pod kątem ich wpływu na gospodarkę. Zaproponujemy to współustawodawcom w Parlamencie Europejskim i Radzie. A następnie może to być przełożone na zmienione plany krajowe przygotowywane przez państwa członkowskie – powiedział Timmermans podczas konferencji Petersburski Dialog Klimatyczny, która odbyła się 28 kwietnia. W tym samym wydarzeniu brała udział Angela Merkel, która już poparła propozycję KE nowego celu na 2030 roku przewidującą zmniejszenie emisji o 50–55 proc. – Debata na temat rozdziały funduszy będzie trudna. Nie wolno nam jednak pomijać klimatu, musimy inwestować w technologie z tym związane – powiedziała niemiecka kanclerz. Zdecydowanie za utrzymaniem klimatu w centrum nowej unijnej agendy wypowiedziała się też Holandia.

Deklaracja Timmermansa przedłożenia celów pośrednich na 2030 rok Parlamentowi i Radzie do wspólnych uzgodnień oznacza, że KE pogodziła się już z koniecznością odbycia debaty politycznej na ten temat. Wcześniej bowiem chciała przeforsować nową legislację w tej sprawie za pomocą tzw. aktów delegowanych, czyli bez zgody dwóch pozostałych instytucji. Jednak analizy prawne Parlamentu Europejskiego pokazały, że to niemożliwe i trzeba użyć tradycyjnej metody legislacyjnej. — To, czego teraz potrzebujemy, to dyskusja mie?dzy Komisja?, Parlamentem i Rada? na temat celów UE w zakresie emisji i znalezienie realistycznego rozwia?zania, bez podwaz?ania traktatów Unii – powiedziała Anna Zalewska, eurodeputowana PiS, która zwróciła się do służb prawnych UE z prośbą o wydanie opinii.