Kredyt na budowę nieruchomości komercyjnych. Banki nie wszystko chętnie finansują

Kluczowe dla oceny projektu są lokalizacja i umowy przedwstępne.

Publikacja: 06.10.2017 00:28

Kredyt na budowę nieruchomości komercyjnych. Banki nie wszystko chętnie finansują

Foto: www.sxc.hu

Niektórzy inwestorzy skarżą się, że banki niechętnie udzielają im kredytów na budowę nieruchomości komercyjnych. Które projekty banki chętnie finansują, a kiedy zamykają sejf z pieniędzmi?

Decydująca lokalizacja

– Kluczowa dla instytucji finansującej projekt jest atrakcyjność lokalizacji. Jeśli nieruchomość zostanie wynajęta, będzie generować wpływy na spłatę kredytu. Weryfikacją atrakcyjności projektu są umowy przedwstępne najmu. Często jeszcze przed rozpoczęciem budowy budynek może być wynajęty w 40–50 proc., a z postępami inwestycji odsetek ten rośnie – mówi Maciej Weinberg, dyrektor wydziału finansowania projektów inwestycyjnych w Raiffeisen Polbanku.

– Najważniejsze kryteria w naszym procesie finansowania tego typu transakcji to lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja – wtóruje Tomasz Tomasiak, dyrektor departamentu finansowania strukturyzowanego w Millennium. Trudno będzie znaleźć klienta na biurowiec, który leży daleko od tras komunikacyjnych.

– Bardzo istotny jest też poziom zaangażowania własnych środków inwestora w projekt, a także szeroko rozumiane przyjęcie inwestycji przez rynek. To drugie wpływa na poziom przednajmu czy przedsprzedaży – dodaje Monika Mielecka, dyrektor w departamencie finansowania strukturyzowanego i nieruchomości komercyjnych w Pekao.

Umowy przedwstępne pokazują, jakie inwestor może osiągnąć stawki najmu. – Dla banków najlepsze są tzw. twarde umowy najmu, gdy klient zobowiązuje się płacić ustaloną kwotę przez pięć lub więcej lat. Często jednak klienci negocjują z inwestorami zapisy zmiękczające, które pozwalają rozwiązać umowę wcześniej, gdy np. ich biznes nie osiąga oczekiwanej rentowności, czy też uzależniają czynsz od obrotów. Gdy w umowach pojawia się więcej warunków, banki domagają się wyższego wkładu własnego i podnoszą marżę, widząc wyższe ryzyko projektu – dodaje.

Istotna jest ocena komercyjna, banki patrzą na jakość architektoniczną, czy powierzchnie są nowoczesne i łatwe do zaadaptowania przez klientów. – Znaczenie mają też doświadczenie i osiągnięcia inwestora. Łatwiej mają ci mogący wylegitymować się sukcesami i dobrą historią współpracy z bankiem – dodaje Mielecka. Banki sprawdzają siłę finansową inwestora: czy będzie w stanie wesprzeć projekt z własnych środków, jeśli pojawią się np. opóźnienia w budowie lub uzyskane stawki czynszu będą niższe od zakładanych.

– Jeśli przymierzamy się do współpracy z nowym dla nas klientem lub projekt dotyczy nowej kategorii czy podsegmentu rynku, to zwykle jesteśmy bardziej konserwatywni. Ale przy finansowaniu kolejnego etapu sprawdzonej inwestycji jesteśmy bardziej liberalni – mówi Michał Miecznicki, dyrektor departamentu finansowania dłużnego w BZ WBK.

Limity ograniczeniem

Sytuacja poszczególnych segmentów rynku jest różna, ale według Weinberga najpewniej z punktu widzenia finansującego wygląda segment logistyki, bo dynamicznie rozwija się e-commerce i rośnie zapotrzebowanie na magazyny, bardzo mało jest pustostanów w tej branży, ale to też zagrożenie dla tradycyjnych sklepów – choć sieci cały czas dodają nowe sklepy, widać spadek stawek czynszów.

Także Millennium ocenia, że dobre długoterminowe perspektywy rozwoju ma rynek magazynowy. – Zapotrzebowanie na przestrzeń magazynową wspierane jest przez dynamicznie rozwijający się rynek e-commerce i inwestycje infrastrukturalne, tworzące nowe korytarze transportowe. Pozostałe segmenty nieruchomościowe, takie jak przestrzeń biurowa i handlowa, też dają szanse na wzrost, jednak w tych sektorach działalność naszego banku jest bardziej selektywna – dodaje Tomasiak.

– Rynek biurowców jest zróżnicowany. Bardzo trudny jest w Warszawie, gdzie widać dużo nowych inwestycji i już mamy wysoki wskaźnik pustostanów, więc za trzy–cztery lata mogą spaść stawki najmu. Ale długoterminowo stolica i tak pozostaje bezpiecznym rynkiem dla banków, bo przyciąga inwestycje, choćby zagraniczne – dodaje Weinberg.

Zwraca też uwagę na ciekawy segment apartamentowców na wynajem – tu deweloper stawia budynek mieszkalny, który planuje w przyszłości sprzedać funduszowi inwestycyjnemu, ale w momencie wnioskowania o kredyt nie może się wykazać umowami przedwstępnymi. – Dlatego banki wymagają wyższego wkładu własnego, nawet w wysokości 40 proc., podczas gdy standardowo to 25–30 proc. – zaznacza ekspert Raiffeisen Polbanku. Dodaje, że na rynku nieruchomości od kilku lat trwa hossa, więc wiele banków w dużym stopniu wykorzystało już przypadające na ten sektor limity kredytowe. Te instytucje będą więc selektywnie podchodzić do projektów i wybierać tylko bardziej rentowne.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.rudke@rp.pl

Niektórzy inwestorzy skarżą się, że banki niechętnie udzielają im kredytów na budowę nieruchomości komercyjnych. Które projekty banki chętnie finansują, a kiedy zamykają sejf z pieniędzmi?

Decydująca lokalizacja

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu