Dotacje podlegają zwrotowi, m.in. gdy zostały pobrane w nadmiernej wysokości. Te same zasady obowiązują, gdy jest spór co do ich wysokości między beneficjentem a przekazującym dotację.
To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego dotyczącego rozliczenia dotacji, jakiej minister sportu i turystyki udzielił Gminie Miejskiej Kraków na organizację zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 r.
Nieprzewidziane okoliczności
Miasto Kraków domagało się od Skarbu Państwa – ministra sportu 963 tys. zł jako reszty drugiej transzy dotacji. Fakty były niesporne: 28 lutego 2014 r. strony zawarły umowę, na podstawie której SP reprezentowany przez ministra sportu zlecił miastu Kraków prowadzenie starań o przyznanie roli gospodarza olimpiady (wraz ze słowackim regionem). Na ten cel przyznano miastu dotację celową 12,7 mln zł. Miała być przekazana w czterech transzach, ale gdyby kandydatura miasta nie zakwalifikowała się do drugiej fazy (MKOl miał podjąć decyzję 8 lipca 2014 r.), Kraków miał przedstawić sprawozdanie z dotychczasowych prac, a trzeciej i czwartej transzy już nie otrzymywał. Strony przewidziały też możliwość rozwiązana umowy polubownie w razie uniemożliwiających jej wykonanie okoliczności, za które nie ponoszą odpowiedzialności. I taką okolicznością okazało się referendum. Miasto rozpisało je na 25 maja 2014 r., a mieszkańcy Krakowa nie poparli idei organizacji igrzysk. Minister zaproponował miastu rozliczenie końcowe, a ponieważ miasto odmówiło, sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie.
Ten uznał, że ponieważ Kraków jednostronnie odstąpił od zadania, uniemożliwiając jego ocenę przez MKOl, żądanie zapłaty pełnej drugiej transzy jest niezasadne. Sąd apelacyjny był innego zdania i ją zasądził. Wskazał, że miasto przygotowało aplikację i złożyło ją w MKOl, a odpadł jedynie cel umowy. Taką możliwość w niej jednak przewidziano, dzieląc proces dotacji na dwie fazy: aplikacji i kandydatury. Minister nie mógł odmówić dotacji za pierwszą fazę, gdyż nie wskazał, aby miasto w jakiejś części jej nie wykonało.
Nie ma na zapas
Sąd Najwyższy, do którego odwołał się SP, był innego zdania. Wskazał, że niezakwalifikowanie się do drugiej tury nie oznaczało konieczności zwrotu środków wydanych przed dniem decyzji MKOl. Wskutek referendum, które było wiążące dla władz miasta, Kraków wiedział już jednak, że igrzysk nie będzie, a wydatki byłyby niecelowe. Miasto nie nabyło zatem uprawnienia do całej drugiej transzy, ale jedynie w części uzasadnionej harmonogramem przedsięwzięcia, z uwzględnieniem proporcji wkładu własnego miasta i kwoty dotacji.