Rz: W „Eterze" pyta pan o genezę zła, mówi o etyce w nauce, o poznaniu, wierze, metafizyce. Dlaczego chce pan dziś opowiadać o imponderabiliach?
Krzysztof Zanussi: Pewnie dlatego, że się starzeję. Człowiek robi rachunki z życia w każdym wieku i pytania, które zadaję w „Eterze", zawsze były mi bliskie. Ale im jestem starszy, tym częściej zastanawiam się, w co wierzę, co mnie gryzie. Zrobiłem ten film z potrzeby serca.
Nawiązuje pan w nim do mitu Fausta.
To ważny mit Europy. Grecy zostawili nam w spadku przeświadczenie o istnieniu duszy i ciała. W Azji taki podział nie jest oczywisty. Ale i u nas się on trochę zdezaktualizował, bo ludzie przestali wierzyć w duszę. Zastąpili ją psyche, której nie można sprzedać. Najwyżej zreperować u psychiatry. A ja chcę duszy bronić.
U Goethego Faust sprzedawał ją za młodość, u Manna – za natchnienie. Sokurow pokazywał Fausta jako chciwą, mizerną kreaturę ze skarlałej rzeczywistości. W pana filmie wojskowy lekarz eksperymentuje z eterem i jest gotowy oddać najważniejszą cząstkę siebie za władzę nad człowiekiem i światem.