Film o Przemyku w Wenecji

„Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego został zakwalifikowany do głównego konkursu weneckiej imprezy.

Aktualizacja: 26.07.2021 20:15 Publikacja: 26.07.2021 18:23

Kadr z filmu „Żeby nie było śladów” Jana P. Matuszyńskiego

Kadr z filmu „Żeby nie było śladów” Jana P. Matuszyńskiego

Foto: materiały prasowe

Dyrektor Alberto Barbera ogłosił w poniedziałek program najbliższego festiwalu w Wenecji, który ma się odbyć w dniach 1-11 września. Otworzy go tym roku nowy film Pedro Almodovara „Madres Paralelas". Łącznie w konkursie znalazło się 21 filmów, ale dla nas najważniejsza jest informacja, że nowy film Jana P. Matuszyńskiego – reżysera "Ostatniej rodziny" o Beksińskich, "Watahy" i "Króla" według Twardocha, został zakwalifikowany do konkursu głównego.

„Żeby nie było śladów" to historia zamordowania maturzysty Grzegorza Przemyka, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, który w maju 1983 roku został zakatowany przez milicjantów. To także opowieść o manipulacjach rządu PRL i SB, by zataić szczegóły zbrodni, skompromitować i zastraszyć kolegę Przemyka - jedynego świadka wydarzeń. Film powstał na podstawie książki Cezarego Łazarewicza, nagrodzonej Nike.

Książka doczekała się dwóch adaptacji teatralnych – w Teatrze Polonia w reżyserii Piotra Ratajczaka oraz w Teatrze IMKA, gdzie autorski tekst wyreżyserował Tomasz Man. W filmie Matuszyńskiego na podstawie scenariusza Kai Krawczyk-Wnuk zagrają: Mateusz Górski (Przemyk), Sandra Korzeniak (Barbara Sadowska), a także Agnieszka Grochowska, Aleksandra Konieczna, Jacek Braciak. Producentami są Aneta Hickinbotham i Leszek Bodzak z Aurum Film.

Stawka konkursowa w rywalizacji o Złotego Lwa jest niezwykle mocna: Są w niej nowe tytuły Jane Campion („The Power of the Dog"), Paolo Sorrentino („The Hand of God"), znakomitej Iranki Any Lili Amipour („Mona Lisa and the Blood Moon"), Michela Franco („Sundown"), Xaviera Giannoli („Illusions Perdus") czy Maggie Gyllenhaal („The Los Daughter").

Organizatorzy spodziewają się, że przyjadą w tym roku do Wenecji amerykańskie gwiazdy, ale tak naprawdę na Lido zawsze najbardziej liczą się filmy. To tutaj wygrywały ostatnio m.in. „Nomadland", „Joker".

Wciąż oczywiście pozostaje otwarte pytanie, czy czwarta fala zachorowań na covid nie zniszczy planów Włochów i jakie obostrzenia będą obowiązywać. W ubiegłym roku wenecki festiwal zwany Mostra odbył się w dużym reżimie sanitarnym, każdy film pokazywany był po 10-12 razy, dzięki czemu udało się uniknąć tłoku w kinach. Obowiązywały maseczki, przy wejściach do kin mierzona była temperatura.

W tym roku jesteśmy w innym miejscu. Na początku lipca we Włoszech otwartych było 55 proc. kin, które mogły być wypełnione w 50 procentach. W ubiegłym tygodniu rząd ogłosił, że do kin będą mogli zostać wpuszczeni wyłącznie widzowie, którzy przedstawią certyfikat dokumentujący zaszczepienie albo ujemny test covidowy sprzed maksimum 48 godzin.

Ostatnie Berlinale odbyło się on-line, na razie mamy więc w tym roku za sobą doświadczenie jednej tylko wielkiej filmowej imprezy „na żywo". „Cannes potwierdziło wspaniałą wiadomość: kino wróciło – powiedział przed kilkoma dniami dyrektor programowy tej imprezy Thierry Fremaux. Fremaux wie, że sukces każdego wielkiego festiwalu wyznaczają cztery czynniki: filmy, artyści, prasa i publiczność. „Mieliśmy wszystko" - mówi. I to prawda. Ale nie dodaje, że wielu spośród blisko 30 tysięcy akredytowanych uczestników festiwalu nie czuło się w tym roku na Lazurowym Wybrzeżu bezpiecznie. Żeby znaleźć się w Pałacu Festiwalowym trzeba było okazać przy wejściu paszport covidowy potwierdzający pełne zaszczepienie albo negatywny test wykonany najdalej 48 godzin wcześniej. Ale już przy wejściu do premierowej Grand Salle Lumiere z 2500 miejsc i Salle Debussy z 1500 miejsc nie sprawdzano niczego. Na szczycie schodów Fremaux razem z dyrektorem Pierre'm Lescurem stali bez maseczek i serdecznie całowali się z gwiazdami. Tłumy przelewały się przez ulice u restauracje.

W czasie festiwalu wykonano ok. 50 tysięcy testów. Trudno się dowiedzieć, ile z nich było pozytywnych. Pod koniec imprezy mówiono, że stwierdzono ok. 70 zakażeń Covid-19, w rozmowie z Variety Thierry Fremaux stwierdził, że było ich poniżej 50. Nie dojechała też na Lazurowe Wybrzeże Lea Seydoux, która miała w programie aż cztery filmy. Mimo podwójnego zaszczepienia na planie nowej produkcji zaraziła się Covidem. Dzień po zakończeniu festiwalu we Francji wprowadzono większe restrykcje covidowe, kilka dni później prasa zaczęła pisać o gwałtownym wzroście zakażeń w tym kraju, zwłaszcza w ośrodkach turystycznych, na wybrzeżu. Podobnie jak w Hiszpanii czy Portugalii. Wzrasta też liczba chorych we Włoszech. Organizatorzy Mostry udowodnili już, że potrafią zachować reżim. Czy uda im się także w tym roku przeprowadzić festiwal w miarę bezpiecznie? Nauczyliśmy się już, że trudno cokolwiek planować. Najbliższe tygodnie przyniosą odpowiedź na wszystkie pytania.

Dyrektor Alberto Barbera ogłosił w poniedziałek program najbliższego festiwalu w Wenecji, który ma się odbyć w dniach 1-11 września. Otworzy go tym roku nowy film Pedro Almodovara „Madres Paralelas". Łącznie w konkursie znalazło się 21 filmów, ale dla nas najważniejsza jest informacja, że nowy film Jana P. Matuszyńskiego – reżysera "Ostatniej rodziny" o Beksińskich, "Watahy" i "Króla" według Twardocha, został zakwalifikowany do konkursu głównego.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie