Dojrzewanie nie jest łatwe. Burza hormonów, walka z całym światem, marzenia, które muszą zderzyć się z rzeczywistością. W „Ostatnim komersie” – filmie, który wygrał konkurs mikrobudżetów na festiwalu w Gdyni - Dawid Nickel opowiada o dziewczynach i chłopakach, którzy w małym miasteczku czekają na tytułową zabawę kończącą czas nauki w szkole.
Nickel urodził się w Kędzierzynie-Koźlu. Zna takie klimaty. I wie, co to znaczy być gejem w małym, konserwatywnym środowisku. On sam marzył o kinie, ale nie śmiał myśleć o reżyserii. Na katowickim Wydziale Radia i Telewizji studiował organizację produkcji. Po okresie asystentury przy dwóch filmach Małgorzaty Szumowskiej, postanowił zdawać do Szkoły Wajdy. I wtedy w rodzinnym domu znalazł swoje zdjęcie z komersu. Z chłopakiem przyjaciółki, w którym wtedy się kochał. Tak narodził się pomysł na film. Później, gdy Nickel trafił do Wajdowskiej Sali Prób, a w PISF-ie narodziła się idea wspierania skromnych produkcji mikrobudżetowych, „Ostatni komers” zamienił się w długometrażową fabułę. Do gejowskiej miłości doszły inne wątki, m.in. dziewczyny zdradzanej przez ukochanego z pełną seksu sąsiadką. Nickel sięgnął też po uhonorowaną w 2017 roku nagrodami im. Conrada i Gombrowicza książkę Anny Cieplak „Ma być czysto”. Zaczerpnął z niej wątek niechcianej ciąży i dwóch piętnastolatek gadających o facetach. A jest jeszcze szkolny kolega, wciąż smarkacz, zakochany w jednej z nich.