Bohater filmu o zależnościach i wyzysku we współczesnym świecie jest tak dobry, że jedni uważają go za głupka, a inni za świętego, a zainteresowanie nim wzmacnia nazwisko 37-letniej Włoszki Alice Rohrwacher, które jest dziś coraz częściej wymieniane przez krytyków razem z nazwiskami Paolo Sorrentino czy Matteo Garrone.
Odkryć prawdę
„Szczęśliwy Lazzaro" to jej trzeci film fabularny po „Corpo celeste" i „Cudach", które w 2004 roku wywiozły z festiwalu canneńskiego Nagrodę Specjalną Jury. Obrazy Rohrwacher pod dużą dawką magicznego realizmu kryją mocną krytykę społeczną, przywodząc chwilami na myśl niezależne kino amerykańskie. W „Cudach" rodzina z czterema córkami żyła w domu ruderze na prowincji, utrzymując się ze sprzedaży miodu. Spokój tego świata zachwiał się, gdy pojawiła się ekipa telewizyjna zapraszająca rodziny do reality show i silna dotąd, twardo stąpająca po ziemi dwunastolatka zaczęła marzyć o innym życiu.
Akcja „Szczęśliwego Lazzaro" też toczy się na prowincji. Inspiracją dla tej opowieści stała się prawdziwa historia z lat 80. Tytułująca się markizą „królowa papierosów" Alfonsina de Luna przez lata wykorzystywała miejscowych chłopów na swojej plantacji tytoniu. Odcięła ich od świata, traktowała ich jak niewolników, nie płaciła im za pracę, utrzymując, że wciąż są jej dłużnikami, bo ich jedzenie kosztuje więcej, niż są w stanie zarobić. Stworzyła wokół nich sztuczną rzeczywistość, w którą uwierzyli. W filmie Rohrwacher jest podobnie. „Nie boisz się, że odkryją prawdę?" – pyta markizę syn. „Ci ludzie są jak zwierzęta. Daj im wolność, to odkryją, że są niewolnikami własnej niedoli" – odpowiada mu matka.
Miasto i wieś
Autorka przygląda się człowiekowi. Przypomina, że prawa natury są bezlitosne: ludzie upokarzani przez markizę wykorzystują z kolei tych, którzy są słabsi od nich. Dlatego wieśniacy z Inviolaty traktują jak popychadło Lazzaro, dziwnego chłopaka, „wiejskiego głupka", który nie ma rodziców, nigdy nie jest agresywny, zniechęcony czy zmęczony. Zawsze chętny do pomocy. Zmuszają go do wykonywania najbardziej niewdzięcznych prac, a Lazzaro haruje jak wół, nosi na krześle sparaliżowaną babcię, pilnuje kur, by nie zaatakował ich wilk, wrzuca na ciężarówkę ciężkie pakunki z liści tytoniu. I nigdy się nie skarży. W swojej prostolinijności i dobroci jest bezbronny.
– We Włoszech „szczęśliwym Lazzaro" („Szczęśliwym Łazarzem") nazywany kogoś, kto ma dobry humor, bo jest tak biedny, że już niczego nie może stracić – mówi o nim reżyserka. – A nasz Lazzaro to na dodatek człowiek, który jest szczęśliwy, gdy widzi, że szczęśliwi są inni.