Prosta, lecz dramatyczna, historia z wyrazistymi portretami bohaterów dzieje się w Nepalu. Mieszkający w wiosce na wysokości 4 tysięcy metrów Szerpowie znają potęgę przyrody. Surowy klimat i ascetyczne warunki życia od dziecka uczą ich pokory wobec niej. 16-letni Dawa marzy, by zostać lekarzem. Nie chce być jak jego ojciec Ngada tragarzem, ryzykować życie w wyprawach alpinistów pragnących zaliczać rekordy.
Dźwiganie 50-kilogramowych bagaży, zakładanie lin poręczowych przy braku zabezpieczenia jest często igraniem z życiem. Ale Ngada, jak wielu Szerpów, nie ma wyboru – to jedyne źródło utrzymania. A fakt, że był wiele razy na Mount Evereście czy innych szczytach, sławy i zaszczytów mu nie przynosi. Nie wspinał się dotąd tylko na Kumbhakarnę (znaną też jako Jannu) o wysokości 7710 metrów, wciąż niezdobytą od najtrudniejszej, wschodniej strony.
Szerpowie nie wspinają się na nią, bo to święta góra, ale agencja w Katmandu, dla której Ngada pracuje, daje mu zlecenie: udział w wyprawie na Kumbhakarnę. „Włazić Bogu na głowę ludziom nie wolno!" – reaguje jego żona. Ale jest to okazja do zarobienia pieniędzy na edukację syna.
Kumbhakarna jest celem (wydarzenia toczyły się w lutym 2019 r.) wyprawy Rosjan Dmitrija Gołowczenki i Sergieja Nilowa, dwukrotnie nagrodzonych alpinistycznym Oscarem – Złotym Czekanem. Ekipę uzupełnia Polak Marcin Tomaszewski. Kiedy ich helikopter ląduje w wiosce Szerpów, zderzenie dwóch światów staje się faktem.
Rosjanom śpieszy się, nie obchodzą ich prośba Polaka o dzień odpoczynku, zmęczenie Szerpów, pogarszająca się pogoda. „Słuchają tylko siebie. To nie jest dobrze w górach" – mówi Ngada. Kamera pokazuje też reakcję Rosjan na prośbę Szerpów o kawałek mięsa, który chcą złożyć w ofierze bogu świętej góry, by okazał im łaskę, pozwalając zachować życie.