Afroamerykanie...
Nie przypadkiem w 2014 roku na gali Oscarów triumfował „Zniewolony. 12 Years a Slave" Steve'a McQueena, dwa lata temu był „Moonlight" Barry'ego Jenkinsa, a przed rokiem – „Kształt wody" Guillermo del Toro. Nie przypadkiem też powstały filmy takie jak „Suburbicon" George'a Clooneya, „Ukryte działania" Theodora Melphiego czy „Płoty" Denzela Washingtona, pokazujące, że Ameryka lat 50. była „wielka" tylko dla białych i bogatych.
Bohaterem „Green Booka" jest autentyczna postać – wyrafinowany czarnoskóry muzyk Don Shirley, który na początku lat 60., w czasie tournée, w południowych Stanach przyjmowany był jak wielki artysta, ale w klubach, w których grał, nie mógł usiąść przy stole i zjeść kolacji. To również opowieść o przyjaźni, która rodzi się między nim i jego białym, prostym kierowcą. Ponad różnicami i podziałami.
– Wiem, że to brzmi trochę jak bajka o Pollyannie, ale jedynym sposobem na przełamywanie różnic i pokonywanie problemów jest rozmowa – mówił Peter Farrelly podczas konferencji prasowej już po odebraniu Oscara.
W tym samym nurcie dowartościowującym Afroamerykanów jest nagrodzony za scenariusz „BlacKkKlansman" – historia pierwszego ciemnoskórego policjanta w stanie Kolorado, który rozpracował Ku Klux Klan. To pierwszy Oscar Spike'a Lee (w konkurencji filmowej, bo w 2016 Akademia uhonorowała go statuetką za całokształt twórczości).
– Moja babcia poszła na uczelnię, mimo że jej matka była niewolnicą. Potem przez 50 lat odkładała z pensji pieniądze, żeby pomóc wnukowi dostać się na uniwersytet w Nowym Jorku. Dziś pochylam się przed naszymi przodkami, którzy zbudowali ten kraj, i przed jego wymordowanymi prawowitymi mieszkańcami. W 2020 roku odbędą się następne wybory. Zmobilizujmy się. Stańmy po właściwej stronie historii. Wybierzmy miłość, a nie nienawiść – mówił, odbierając nagrodę, Spike Lee.
Były i inne statuetki dla „czarnych" filmów. Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej odebrała dość niespodziewanie Regina King za rolę matki w „Gdyby ulica Beal umiała mówić" Barry'ego Jenkinsa. A trzy Oscary – za scenografię, kostiumy i muzykę – zgarnęła „Czarna pantera", pierwszy kinowy hit z czarnoskórym superherosem.