W 2010 r. brytyjski reżyser Kevin Macdonald przeprowadził śmiały eksperyment. Poprosił, by ludzie z całego świata przysyłali mu filmiki nagrywane w jednym, konkretnym dniu. Tak powstał jego „Dzień z życia". Dziesięć lat później razem Ridleyem Scottem pełniącym rolę producenta wykonawczego postanowili tę akcję powtórzyć. W pandemicznym czasie – 25 lipca 2020 r.
Otrzymali ponad 320 tys. materiałów, w 65 językach, ze 192 krajów. Najwięcej z USA, Brazylii, Indii, Indonezji, Wielkiej Brytanii, Rosji, Meksyku, Kanady i Japonii.
W nagranym materiale znaleźli się chorzy na Covid-19 i naukowcy pracujący w Oxfordzie nad szczepionką, były sceny mycia zwłok, zdjęcia zamkniętych placów zabaw, pustych ulic. I życie na zoomach – dziesiątki, setki, tysiące okienek, z których wyzierają różne twarze.
Wbrew pozorom „Dzień z życia 2020" nie jest jednak opowieścią o czasach pandemii. Wielu ludzi utrwaliło bardzo zwyczajne chwile, opowiedziało o tym, co ich martwi lub cieszy.
Z fragmentów cudzego życia Kevin Macdonald zmontował półtoragodzinny dokument. Film zaczyna się od cudu narodzin, potem są obrazy dzieciństwa, miłość, oświadczyny, codzienność – czasem łatwiejsza, czasem bardzo trudna, w finale pokazana została starość.