Gdy Scorsese zrobił o Fran Lebowitz pierwszy dokument „Wystąpienie publiczne" (2010), była już legendarną miejską osobistością, której rubrykę w magazynie „Interview" dał niegdyś sam Andy Warhol. Jej specjalnością stało się pisanie o filmach „najlepszych z najgorszych". Do ostrego stylu pasował męski garnitur i kowbojki. Gdy dopadła ją pisarska blokada, grała sędzinę w serialu „Prawo i porządek" oraz w „Wilku z Nowego Jorku".
– Teraz z Fran szukaliśmy takiej formy, by w nowy sposób opowiedzieć jej historię – mówi Scorsese dla „Rolling Stone". – Zaczęliśmy rozmawiać przy widowni, co tydzień w innym teatrze. Ludzie pytali, kłócili się, śmiali.
– Warunkiem było to, że nie znam pytań. I odpowiedzi! – mówi Lebowitz, która uwielbia improwizować. O Nowym Jorku mówi, że to „Pierścień Nibelunga", wielka opera, utrapienie wszech czasów. W filmie powracają David Bowie, New York Dolls, Brigitte Bardot. Bohaterka ujawnia, w zamian za co zaproponował jej e-papierosa Leonardo Di Caprio i dlaczego gonił ją po ulicach jazzman Charles Mingus.
Lebowitz uważa się za jedyną osobę pośród ośmiu milionów nowojorczyków, która porusza się w mieście, patrząc wokół i pod nogi. Czasami prowokacyjnie daje komuś na siebie wpaść, by powiedzieć: „Nie jesteś sam. Staraj się udawać, że to miasto, w którym są inni ludzie".
Nigdy się nie nudzi. Pochłania tysiącami książki i treść płyt na chodnikach, uwieczniających czyjąś działalność, egzystencję pisarzy. Stała się też specjalistką od nowojorskiego szaleństwa. Znajomi psychiatrzy żartują, że ich koledzy z innych miast uczą się 14 lat po to, by słuchać narzekań na żony i mężów. Na Manhattanie ludzie płacą 500 dolarów, żeby narzekać na miejski hałas.