Nasze najlepsze wesele, reż. Olivier Nakache, Eric Toledano
Wyd. Kino Świat
Stary wyjadacz, organizator wielkich przyjęć, przyjmuje zlecenie, by zorganizować romantyczny ślub w starym zamczysku. Wynajmuje całą armię ludzi, ale wszystko idzie nie tak. Muzyk ma za duże ego, jeden z kelnerów, zaangażowany po znajomości, nie ma bladego pojęcia o zawodzie, inny przeżywa katusze, gdy na weselu spotyka ukochaną sprzed lat, fotograf bardziej zainteresowany jest podjadaniem zakąsek niż robieniem zdjęć. A to zaledwie początek nieszczęść w „Naszym najlepszym weselu”.
Olivier Nakache i Eric Toledano zrobili film zabawny i sympatyczny. Jak sami twierdzą trochę szalony, bo scenariusz kończyli pisać po obejrzeniu argentyńskich „Dzikich historii”. Z francuską lekkością opowiedzieli o miłości i o weselnym rozgadiaszu, ale też pokazali przekrój ich społeczeństwa. Popis aktorstwa dał w filmie Jean-Pierre Bacri, aktor znany m.in.z filmów Agnes Jaoui. Nie ustępuje mu Gilles Lelouche. Do tego dobra muzyka, plenery w zamku Courances, niedaleko Fontainebleau, posiadłości należącej do Ludwika XIII i sporo zabawnych sytuacji. „Nasze najlepsze wesele” świetnie się ogląda. A jeśli nawet po kilku tygodniach nie będziemy już tego filmu pamiętać? Cóż, jak uczą Nakache i Toleadno czasem liczą się miło spędzone chwile.
Player One, reż. Steven Spielberg