„Od uwielbienia do wzgardy" – trudno o bardziej lapidarną charakterystykę ważnego aspektu współczesnej kultury, która lubuje się w skrajnościach. Albo ktoś jest zerem, albo bohaterem. Geniuszem albo debilem. Co ciekawe, może to być ten sam człowiek, tyle że dla różnych grup społecznych. Nazwisk nie trzeba wymieniać. Wszyscy wiemy, o kogo chodzi.

Podobny dwubiegunowy stosunek rozmaite grupy społeczne mają do najnowszych zdobyczy cywilizacji. Pamiętam, sprzed jakichś 20 lat, ten dziecinny zachwyt nad internetem jako źródłem nieograniczonych wręcz możliwości. Mam w pamięci np., jak ochoczo koncerny medialne i wydawcy wchodzili tam ze swoimi treściami. Szybko okazało się jednak, że internet to monstrum, które wszystko połyka, a niewiele wytwarza. No chyba że mówimy o ekskrementach. Błyskawicznie przekonaliśmy się też, że globalna sieć może być globalnym ściekiem. Jako medium najbardziej demokratyczne internet dał ogromne możliwości najbardziej podejrzanym indywiduom. O ile jednak wiedzę o darknecie – handlu narkotykami, bronią i żywym towarem – mają nieliczni, o tyle wiedzę o hejcie i trollach mają wszyscy. Cóż, anonimowość sprzyja wyzwalaniu najgorszych instynktów. Wirtualny głos ludu w związku z tym nieczęsto brzmi mądrze i wzniośle. Internet nie ma więc zbyt dobrej opinii, przynajmniej u grup, które kształtowaniem opinii się zajmują.

Ostatnie dni pokazały jednak, jak fantastycznym narzędziem może być globalna sieć w sytuacjach ekstremalnych. Co dzień obserwujemy w naszych domach dzieci odbywające wirtualne lekcje, setki milionów ludzi utrzymujących stanowiska pracy dzięki internetowi, ba, inne media, np. telewizje informacyjne, nie mogłyby działać, gdyby nie kamerki zainstalowane na komputerach domowych. A to tylko kilka najbardziej widocznych zastosowań sieci WWW. Bez wielkiej przesady można dziś powiedzieć, że na czas pandemii do internetu przeniosły się i polityka, i gospodarka. Nie chciałbym państwa na koniec karmić banałem, stwierdzając, że wszystko zależy od nas i każdego narzędzia można używać w służbie zarówno zła, jak i dobra. Zakończę więc inną obserwacją. Tak ludzie, jak i zdobycze cywilizacji potrafią w obliczu ekstremalnych wyzwań pokazać swoje lepsze oblicze. Dlatego w ocenach warto być bardziej umiarkowanym i wyzbyć się dwubiegunowości.

Autor jest publicystą Programu III Polskiego Radia