Umowa z carem

Co się dzieje w Rosji? Poparcie dla prezydenta Putina, który niecały rok temu bez problemów wygrał po raz kolejny wybory głosami 77 proc. rodaków, spadło dziś do poziomu 33 proc.

Publikacja: 13.02.2019 21:00

Umowa z carem

Foto: AFP

Mimo tego, że nad Krymem dumnie powiewa rosyjska flaga, wrogowie Rosji zostali poniżeni, Amerykanie wybrali swojego prezydenta z rosyjską pomocą, równie skuteczna rosyjska pomoc wypycha Wielką Brytanię z Unii, ceny ropy naftowej nieco wzrosły (więc rosyjska gospodarka jakoś sobie radzi), a wierni apologeci ze zdwojoną siłą sławią swojego prezydenta, stawiając go tuż obok trzech historycznych twórców rosyjskiej imperialnej potęgi: Iwana Srogiego, Piotra Wielkiego i Włodzimierza Łysego (Lenina).

Nie zmienił się również sam Włodzimierz Putin. Nadal epatuje siłą, energią i zdrowym wyglądem (z lekką pomocą chirurgów plastycznych). Nadal zachowuje się w sposób swobodny i jest na swój sposób dowcipny. Nadal jest niezwykle zręczny w polityce zagranicznej. Nadal umie dobrze dawkować mieszankę brutalnej siły i racjonalnej gotowości do rozmów w stosunkach ze światem. Nadal pozwala spokojnie żyć wszystkim Rosjanom, którzy z nim nie zadzierają (zasłużoną karę wymierza tylko zdrajcom – choćby ukryli się na końcu świata). Nadal trzyma za gardło Ukrainę. Nadal wie, w jaki sposób mówić i zjednywać szacunek własnych obywateli. Nadal jest człowiekiem uderzająco skromnym i oddanym jedynie sprawom państwa, z umiarkowaną urzędniczą pensją będącą odpowiednikiem zaledwie 4 tys. dol. miesięcznie (ha, ha, ha).

A jednak poparcie spada. Pierwszym wytłumaczeniem tego zjawiska jest pogorszenie się sytuacji materialnej przeciętnego Rosjanina. Wprowadzone po aneksji Krymu zachodnie sankcje, w połączeniu ze spadkiem cen ropy naftowej, spowodowały wyhamowanie niemal do zera rosyjskiego wzrostu gospodarczego (w czasie dwóch pierwszych prezydenckich kadencji Putina roczny wzrost PKB wynosił średnio ponad 7 proc., w obecnej kadencji – tylko 0,5 proc.). Realne dochody większości Rosjan znacząco spadły.

A jednak to chyba nie to. Dochody spadały i w przeszłości (dno osiągnęły 2–3 lata temu), a jednak ludzie wciąż popierali Putina. No cóż, w czasie toczonej z całym światem wojny Rosjanie gotowi są przecież do wielkich poświęceń dla swojej ojczyzny. W czasie 900 dni oblężenia przez Niemców Leningradu zmarło z głodu milion mieszkańców – a jednak miasto nie skapitulowało. Wielka Rosja może więc ścierpieć i spadek realnych dochodów.

Problem polega na czymś innym. Obejmując niemal 20 lat temu władzę Władimir Putin zawarł ze swym narodem niepisany kontrakt. Nie obiecywał przeciętnemu Rosjaninowi bogactwa, demokratycznych swobód i krystalicznej uczciwości władzy. Obiecał jednak przywrócenie w Rosji porządku: odbudowę prestiżu państwa i zrębów bezpieczeństwa socjalnego. W jakiejś mierze wypełnia nadal pierwsze z przyrzeczeń – a przynajmniej tak twierdzą jego zwolennicy. Ale ogłoszony plan podwyższenia wieku emerytalnego oznaczał całkowite złamanie drugiego punktu umowy.

Rosjanie zawsze czcili i kochali swoich carów, nawet jeśli cierpieli za ich czasów biedę. Ale tylko tak długo, jak długo carowie wywiązywali się ze swojej umowy z narodem.

Mimo tego, że nad Krymem dumnie powiewa rosyjska flaga, wrogowie Rosji zostali poniżeni, Amerykanie wybrali swojego prezydenta z rosyjską pomocą, równie skuteczna rosyjska pomoc wypycha Wielką Brytanię z Unii, ceny ropy naftowej nieco wzrosły (więc rosyjska gospodarka jakoś sobie radzi), a wierni apologeci ze zdwojoną siłą sławią swojego prezydenta, stawiając go tuż obok trzech historycznych twórców rosyjskiej imperialnej potęgi: Iwana Srogiego, Piotra Wielkiego i Włodzimierza Łysego (Lenina).

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację