Badanie dotyczyło tzw. megafauny - największych przedstawicieli poszczególnych gromad kręgowców. Badacze wzięli pod uwagę ssaki ważące ponad 100 kg, a także ptaki, gady, płazy i ryby, których waga przekracza 40 kg.
W ten sposób wyodrębniono 362 gatunki zwierząt, z których 162 jest zagrożonych wyginięciem. Jak się okazało w 98 proc. przypadków zagrożenie ma związek z tym, że ludzie polują na owe zwierzęta dla ich mięsa lub części ciała. Dotyczy to m.in. wielorybów, rekinów, żółwi morskich, aligatorów, lwów, strusi, tygrysów, niedźwiedzi, słoni, żyraf i nosorożców.
"Co zaskakujące bezpośrednie korzystanie z zasobów megafauny w celu konsumpcji, lub by pozyskać części ciała zwierząt jest największym zagrożeniem w każdej badanej gromadzie" - piszą autorzy opracowania.
Międzynarodowy zespół badaczy podkreśla, że człowiek od czasu Plejstocenu stał się "super drapieżnikiem".
Naukowcy zwracają też uwagę, że w ciągu ostatnich pięciu wieków ludzie znacznie udoskonalili sposoby zabijania dzikich zwierząt. W tym okresie wyginęło 2 proc. gatunków megafauny - to odsetek znacznie wyższy niż w przypadku wszystkich zwierząt (w tym okresie wyginęło 0,8 proc. gatunków).
Wśród zwierząt zagrożonych wyginięciem są m.in. żyjące w Chinach salamandry olbrzymie - przedstawiciele rodziny skrytostrzelnych, które żyją na Ziemi od 170 mln lat. Salamandrom zagraża to, że są uważane za przysmak w niektórych częściach Chin.
Dr William Ripple, współautor badania zwraca przy tym uwagę, że wiele zwierząt pada ofiarą człowieka przypadkowo, wpadając we wnyki lub sieci (w wodzie) zastawione na inne zwierzęta.
- Jest ironią losu, że największe gatunki należą do najbardziej kochanych zwierząt na Ziemi, a jednocześnie jesteśmy w trakcie procesu bezpośredniego wytępienia ich - mówi dr Ripple.