Rzecznik praw dziecka miażdży reformę Zalewskiej

Przeładowany program, zmęczeni uczniowie i zestresowani rodzice – jest raport o nauce w klasach siódmych.

Aktualizacja: 22.08.2018 11:14 Publikacja: 22.08.2018 07:25

Rzecznik praw dziecka miażdży reformę Zalewskiej

Foto: Adobe Stock

Przeciążeni nauką, zestresowani, zmęczeni – taki obraz siódmoklasistów wyłania się z opublikowanego właśnie przez rzecznika praw dziecka Marka Michalaka raportu oceniającego skutki wprowadzonej w ubiegłym roku reformy edukacji. Kilka dni temu dokument został przekazany do Ministerstwa Edukacji Narodowej.

W ocenie rzecznika reforma jest „ryzykownym przedsięwzięciem, przede wszystkim z uwagi na tempo wprowadzanych zmian, brak pogłębionej analizy obejmującej sytuację dzieci uczących się w poprzednim systemie i na przyszłe skutki zmienianej rzeczywistości szkolnej". Podkreśla także, że jego obawy, które wielokrotnie sygnalizował w ciągu minionego roku szkolnego, potwierdziły skargi wpływające od dzieci, rodziców i nauczycieli. „Szczególnie smutny obraz przedstawiały pisma dotyczące uczniów ówczesnych klas siódmych" – podkreślił w liście do MEN Marek Michalak.

Przypuszczenia rzecznika potwierdza przygotowany na jego zlecenie raport. Naukowcy z Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej przepytali uczniów, nauczycieli i rodziców siódmoklasistów z 76 szkół w całej Polsce. Ogólnie w badaniu wzięło udział 3328 uczniów z klas VII, 617 rodziców uczniów klas VII, 959 nauczycieli uczących w klasach VII i 76 dyrektorów szkół podstawowych.

Jak twierdzili ankietowani dyrektorzy szkół, najczęstszymi problemami zgłaszanymi przez uczniów i rodziców są: nadmiar nauki (odpowiednio 80 proc. i 78 proc.), prac domowych (41 proc. i 36 proc.), sprawdzianów (30 proc. i 24 proc.) i kartkówek (29 proc. i  15 proc.). Nie udało się także uniknąć spraw związanych z przemocą rówieśniczą, którą zgłaszało 17 proc. uczniów i 21 proc. nauczycieli.

Ankietowani skarżyli się także na zbyt przeładowany program nauczania. Niemal połowa nauczycieli (48 proc.) uważa, że jest zbyt obszerny. Najbardziej języka polskiego i historii (po 75 proc. odpowiedzi), geografii (64 proc.), matematyki (62 proc.) i języka angielskiego (59 proc.). Pracownicy szkół mówią też otwarcie, że są w stanie zrealizować na lekcjach tylko 60 proc. materiału. Z resztą uczniowie muszą poradzić sobie sami w domu. W efekcie siódmoklasiści spędzają nad lekcjami mniej więcej trzy godziny dziennie, a w weekendy – 3,5 godziny.

Potwierdzają to rodzice – aż 91 proc. z nich zauważyło, że nauka zajmowała ich dzieciom więcej czasu niż w poprzednich latach. Ponadto 60 proc. rodziców wskazuje, że nauczyciele zadają zbyt dużo prac domowych. To spowodowało, że blisko połowa dzieci była zmuszona zrezygnować z uczestnictwa w zajęciach rozwijających zainteresowania, podając jako główny powód brak czasu, spowodowany nadmiarem nauki i prac domowych.

Prawie połowa uczniów twierdziła, że nie rozumie tego, czego uczy się w szkole. W największym stopniu dotyczyło to matematyki – 54 proc., fizyki – 53 proc. oraz chemii – 38 proc. W rezultacie dla 45,9 proc. uczniów szkoła kojarzy się ze zmęczeniem. Praca domowa jest męcząca dla 70 proc. siódmoklasistów, a połowa uważa, że jest ona przykrym obowiązkiem.

Raport ten nie dziwi natomiast Sławomira Broniarza, przewodniczącego ZNP.

– To było do przewidzenia. Nie da się spakować dwóch lat nauki w jeden rok. Finał jest taki, że jesteśmy zmuszeni przerzucać część ciężaru nauki na dom i rodziców – dodaje związkowiec. I podkreśla, że w szczególnie ciężkiej sytuacji są dzieci, których rodzice nie mają ani środków finansowych, ani możliwości intelektualnych, by swoim dzieciom pomóc. – Nauczyciel nie może poświęcić im więcej czasu, bo musi pędzić z programem – podsumowuje Broniarz.

Przeciążeni nauką, zestresowani, zmęczeni – taki obraz siódmoklasistów wyłania się z opublikowanego właśnie przez rzecznika praw dziecka Marka Michalaka raportu oceniającego skutki wprowadzonej w ubiegłym roku reformy edukacji. Kilka dni temu dokument został przekazany do Ministerstwa Edukacji Narodowej.

W ocenie rzecznika reforma jest „ryzykownym przedsięwzięciem, przede wszystkim z uwagi na tempo wprowadzanych zmian, brak pogłębionej analizy obejmującej sytuację dzieci uczących się w poprzednim systemie i na przyszłe skutki zmienianej rzeczywistości szkolnej". Podkreśla także, że jego obawy, które wielokrotnie sygnalizował w ciągu minionego roku szkolnego, potwierdziły skargi wpływające od dzieci, rodziców i nauczycieli. „Szczególnie smutny obraz przedstawiały pisma dotyczące uczniów ówczesnych klas siódmych" – podkreślił w liście do MEN Marek Michalak.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Konsumenci
UOKiK ukarał dwie znane polskie firmy odzieżowe. "Wełna jedynie na etykiecie"
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego