Podczas niedawnego corocznego spotkania z dziennikarzami prezydent Rosji Władimir Putin wypowiedział się na temat Polski. Stwierdził m.in., że jesienią 1938 roku oddziały Wojska Polskiego dowodzone przez gen. Władysława Bortnowskiego, zajmując Zaolzie, wzięły udział w rozbiorze Czechosłowacji.
Dowiedz się więcej: Putin oskarża Polskę o "rozbiór Czechosłowacji". MSZ reaguje
BBC zauważa, że w ciągu minionego tygodnia prezydent Rosji Władimir Putin co najmniej pięć razy wspomniał o roli Polski w przededniu i w czasie II wojny światowej na spotkaniach z przedstawicielami rosyjskich władz. Niektóre ze spotkań, na których Putin mówił o II RP, nie miały związku z polityką historyczną, ani nawet polityką zagraniczną.
- Kiedy ktoś kto urządza prowokację odnosi sukces? Kiedy uda mu się tą drugą stronę sprowokować do jakichś nerwowych, histerycznych działań. Nasza reakcja na tę kolejną już rosyjską prowokację, tym razem niezwykle grubymi nićmi szytą i powiedziałbym niezręczną jak na standardy rosyjskiej propagandy, musi być asertywna, stanowcza, ale też spokojna i przemyślana. Nie chodzi o to, żeby teraz wpadać w jakieś histeryczne tony, żeby nadawać przesadną rangę słowom, którym właśnie sam Putin chciałby jakąś dużą rangę nadawać - komentował w programie „Gość Wiadomości” w TVP Marcin Horała z Prawa i Sprawiedliwości.
- Polska rośnie w siłę i militarnie i gospodarczo, uniezależniania się od rosyjskiego gazu i to jest taka powiedziałbym rozpaczliwa dosyć i bezczelna próba, żeby coś zrobić, w jakiś sposób pozycję Polski na arenie międzynarodowej osłabić - dodał.