Niemieckie MSZ poinformowało, że wydalenie dyplomatów jest "silnym sygnałem solidarności z Wielką Brytanią i zapowiedzią tego, że Niemcy nie pozostawią ataku na swoich bliskich partnerów i sojuszników bez odpowiedzi". Niemieckie MSZ dodało, że jest to też odpowiedź na cyberataki na systemy informatyczne niemieckiego rządu, które "wedle wszelkiego prawdopodobieństwa" były przeprowadzane przez Rosjan.
Z kolei Amerykanie poinformowali, że 12 wydalanych przez nich dyplomatów jest podejrzewanych o pracę dla rosyjskiego wywiadu pod przykrywką bycia członkami rosyjskiej placówki przy ONZ. Z kolei konsulat w Seattle zostanie zamknięty ze względów kontrwywiadowczych - znajduje się bowiem za blisko amerykańskiej bazy morskiej. "USA stanie się bezpieczniejsze" - czytamy w oświadczeniu Białego Domu ws. wydalenia z kraju dyplomatów z Rosji.
Rosyjscy dyplomaci mają siedem dni na opuszczenie USA.
Francja ogłaszając decyzję o wydaleniu Rosjan poinformowała, że atak w Salisbury "stanowi poważne zagrożenie dla wspólnego bezpieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Czterech rosyjskich dyplomatów wydali Kanada. Szefowa MSZ Kanady, Chrystia Freeland oświadczyła, że użycie broni chemicznej na terenie bliskiego sojusznika Wielkiej Brytanii jest godne potępienia i stwarza zagrożenie dla życia setek ludzi.