Sąd: 370 tys. zł od gminy za samobójstwo nauczycielki

Ponad 370 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania musi zapłacić gmina rodzinie nauczycielki, która w wyniku mobbingu stosowanego przez dyrektorkę szkoły odebrała sobie życie. Rekompensata byłaby wyższa, gdyby nie fakt, że nauczycielka cierpiała na depresję endogenną.

Aktualizacja: 20.11.2016 09:00 Publikacja: 20.11.2016 08:00

Sąd: 370 tys. zł od gminy za samobójstwo nauczycielki

Foto: 123RF

Izabela H. (dane wszystkich osób zmienione) miała 47 lat, gdy powiesiła się na strychu w swoim domu. Zostawiła męża i trzech synów. Sąd karny uznał, że jej śmierć była efektem mobbingu, jakiego dopuściła się wobec niej Barbara B., dyrektorka Zespołu Placówek Oświatowych w P., w którym Izabela H. pracowała jako nauczycielka.

Barbara B. została prawomocnie skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Dostała też pięcioletni zakaz zajmowania stanowiska dyrektora placówek oświatowych. Nie została jednak bez pracy - gmina zatrudniła ją jako koordynatora projektów unijnych dla szkół.

Bliscy zmarłej nauczycielki postanowili domagać się od gminy N., której nadzorowi podlegał Zespół Placówek Oświatowych w P., m.in. zadośćuczynień za krzywdy oraz odszkodowań za znaczne pogorszenie się ich sytuacji życiowej.

Poniżanie i czarny zeszyt

Po ukończeniu studium nauczycielskiego Izabela H. przez wiele lat pracowała jako nauczyciel nauczania początkowego. Lubiła swoją pracę i czuła się w niej spełniona. Ta było do czasu, gdy dyrektorem szkoły w P. została Barbara B. – osoba bardzo wymagająca i autorytarna. Od wszystkich podwładnych wymagała bezwzględnego podporządkowania i uległości, nie znosiła sprzeciwu. W szorstki i nieadekwatny do przewinienia sposób zwracała nauczycielom uwagę, czyniąc to także na forum publicznym. Prowadziła rejestr przewinień nauczycieli, nazywany przez nich "czarnym zeszytem". Odnotowywała tam swoje uwagi o niewłaściwym, w jej ocenie, zachowaniu podwładnych. Pedagog, którego dotyczyła notatka, musiał się pod nią podpisać.

W związku z reformą systemu edukacji zmienić się miały wymagania dotyczące kwalifikacji nauczycieli – tym, którzy nie posiadali wyższego wykształcenia zalecano ukończenie studiów wyższych do 2004 r. W szkole w N. dyrektorka zasugerowała podwładnym, że jeśli nie zdobędą tytułu magistra, to po prostu stracą pracę. Od tych, którzy zdecydowali się na studia, wymagała, żeby okazywali jej indeks po każdym zaliczeniu lub egzaminie. Wobec niektórych pozwalała sobie na uwagi poddające w wątpliwość możliwość ukończenia przez nich studiów. Wielu nauczycieli nie wytrzymywało takiego traktowania i odchodziło z pracy. Rotacja kadry w szkole była wyższa niż w innych placówkach oświatowych gminy N.

Nauczyciele bali się jednak wystąpić przeciwko dyrektorce szkoły. Jej mąż był pracownikiem gminy N. Władze gminy, podobnie jak wizytatorzy z kuratorium, pozytywnie oceniali pracę Barbary B. Okazało się, że jest nie do ruszenia nawet po udowodnieniu poważnych uchybień. Świadczył o tym finał postępowania dyscyplinarnego, które wszczęto wobec Barbary B. w sprawie wykorzystania przez nią pełnionego stanowiska do nieuprawnionego otwarcia testów na egzamin gimnazjalny. Dyrektorka kazała nauczycielom rozwiązać testy i przekazać rozwiązania uczniom, wśród których była jej córka. Rozwiązanie zawierało jednak błąd, przez który ujawniono nielegalne działanie dyrektorki. Egzamin został powtórzony, a nauczyciele zaangażowani do rozwiązania testów - ukarani dyscyplinarnie. Kary takiej nie wymierzono jednak Barbarze B., bo w trakcie trwania postępowania dyscyplinarnego, otrzymała naganę od wójta jako pracodawcy, a to wykluczyło inne sankcje za to samo przewinienie.

Pod presją

Izabela H. także podjęła studia zaoczne. Bała się utraty pracy, bo szkolna pensja była podstawowym źródłem utrzymania rodziny – mąż nie miał stałej pracy. Ogromnym wysiłkiem udawało się jej łączyć pracę zawodową z nauką i prowadzeniem domu. W pewnym momencie jednak załamała się nerwowo i podjęła pierwszą próbę samobójczą. Lekarz stwierdził depresję, lecz wobec sprzeciwu rodziny, nie zdecydował o hospitalizacji.

Izabela H. musiała przerwać pracę i studia, żeby się leczyć. Dopiero po kilku miesiącach była w stanie ukończyć naukę i wrócić do pracy w szkole.

Nie na długo. Choć nauczycielka podwyższyła kwalifikacje, Barbara B. zaproponowała jej przejście na wolny etat w przedszkolu, które wchodziło w skład Zespołu Placówek Oświatowych. Izabela H. potraktowała propozycję jako ultimatum i w obawie przed zwolnieniem przyjęła ją. Jednak przesunięcie na stanowisko przedszkolanki traktowała jako degradację. W nowym miejscu pracy starała się dobrze wykonywać swoje obowiązki , chociaż była nimi ewidentnie przeciążona - musiała sama opiekować się grupą liczącą 25 dzieci , z których jedno było niepełnosprawne. Nie miała czasu na przygotowywanie materiałów dydaktycznych w pracy, więc robiła to po powrocie do domu. Nadal czuła presję ze strony szefowej. O tym, jak bardzo przejmowała się opinią przełożonej, wiedzieli rodzina i znajomi.

Ofiara szkoły

Zwłoki Izabeli H. znalazł najmłodszy syn Mariusz H., wówczas 12-latek. Zostawiła trzy listy. W liście do męża tłumaczyła m.in., że praca w przedszkolu ją przerosła. W liście do wizytatora z kuratorium pytała retorycznie, czy musiała być „ofiarą tej szkoły". W liście adresowanym do swojej szefowej Barbary B. sformułowała zarzuty dotyczące autorytarnego zarządzania szkołą.

Ten ostatni list stał się przyczyną wszczęcia śledztwa prokuratorskiego przeciwko dyrektorce szkoły, które zakończyło się aktem oskarżenia. Prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Limanowej Barbara B. została uznana winną znęcania się psychicznego nad Izabelą H. poprzez jej poniżanie i upokarzanie w obecności innych nauczycieli, obwinianie o negatywne zachowania uczniów, krytykowanie działań zawodowych, podnoszenie na nią głosu, stosowanie nadmiernej i nieuzasadnionej kontroli, zastraszanie i szantażowanie zwolnieniem dyscyplinarnym, zarzucanie braku kwalifikacji zawodowych, czym doprowadziła podwładną do zaniżenia samooceny i utraty wiary we własne możliwości, w wyniku czego Izabela H. popełniła samobójstwo.

Bliscy zmarłej nauczycielki otrzymali 33 tys. zł odszkodowania z grupowego ubezpieczenia pracowniczego Izabeli H. Wystąpili też przeciwko gminie z powództwem o odszkodowanie za znaczne pogorszenie ich sytuacji życiowej i zadośćuczynienie za krzywdę po stracie żony i matki. Gmina i jej ubezpieczyciel stwierdzili jednak , że nauczycielka przyczyniła się do powstania szkody, gdyż cierpiała na depresję, która zdecydowała o targnięciu się przez nią na życie.

Gmina winna

Sąd Okręgowy w Nowym Sączu uznał, że odpowiedzialność gminy jako podmiotu prowadzącego placówkę oświatową, której szefowała Barbara B., nie ulega wątpliwości. Gmina nie dopełniła bowiem reguł właściwego nadzoru nad sposobem realizacji funkcji przez dyrektorkę, choć mogła z wyprzedzeniem stwierdzić nieprawidłowości w sposobie zarzadzania tymi placówkami: uwagę powinna zwrócić zwiększona rotacja wśród zatrudnionych nauczycieli.

I choć biegli stwierdzili, że objawy depresji pojawiłyby się u Izabeli H. niezależnie od stresu związanego z atmosferą w miejscu pracy i dużego obciążenia obowiązkami, Sąd nie podzielił ich opinii, że choroba była najważniejszym czynnikiem, który doprowadził kobietę do samobójstwa. Zdaniem Sądu nie sama depresja, lecz mobbing w szkole stanowił zasadniczą przyczynę śmierci Izabeli H.

- Gdyby nie przestępcze działanie Barbary B., choroba mogła nie dać objawów , rodzących samobójczy skutek albo też skutek ten mógł nastąpić później, gdy synowie Izabeli H., zwłaszcza najmłodszy, nie potrzebowaliby już pomocy matki – podkreślił Sąd uznając, że choroba depresyjna przyczyniła się do powstania szkody, lecz tylko w 20 proc.

Uwzględniając ten stopień przyczynienia Sąd przyznał mężowi Izabeli H. od gminy N. ponad 97 tys. zł , starszym synom po 72 tys. złotych. Najmłodszy miał otrzymać 120 tys. zł, w tym 80 tys. zł zadośćuczynienia, gdyż rozmiar jego krzywdy był zdaniem Sądu największy. Wdowiec miał jeszcze otrzymać ponad 5 tys. zł z tytułu poniesionych kosztów pogrzebu żony. Sąd naliczył też odsetki od tej kwoty, które urosły do 151 tys. zł. Gmina N. została więc zobowiązana do zapłacenia ponad pół miliona złotych.

Apelacje od tego wyroku złożyły obie strony oraz ubezpieczyciel gminy jako interwenient uboczny. Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał za uzasadnione tylko część ich zarzutów. Jeden dotyczył wysokości kosztów pochówku, które miały zostać zwrócone wdowcowi. Zdaniem Sądu Apelacyjnego były zawyżone, bo uwzględniały budowę grobu dla dwóch osób, a nie tylko dla Izabeli H. Trafny był także zarzut gminy i interwenienta ubocznego dotyczący sposobu określenia przez Sąd Okręgowy początkowego terminu, od którego należne są powodom odsetki ustawowe od przyznanych kwot.

Sąd Apelacyjny zmienił wyrok I instancji także w zakresie zadośćuczynienia zasądzonego na rzecz najmłodszego syna Izabeli H. Obecnie jest on dorosły, ale w dacie śmierci matki był dwunastoletnim dzieckiem, którego osobowość dopiero się kształtowała. To on znalazł matkę powieszoną na strychu, co zwiększało skalę jego cierpienia, które z racji wieku i tak było największe. Sąd Apelacyjny uznał, że 80 tys. zł, które Mariusz H. miał otrzymać na mocy wyroku Sądu Okręgowego, to kwota zaniżona. Podwyższył zadośćuczynienie do 96 tys. zł

Wyrok jest prawomocny.

sygn. akt I ACa 65/16

Izabela H. (dane wszystkich osób zmienione) miała 47 lat, gdy powiesiła się na strychu w swoim domu. Zostawiła męża i trzech synów. Sąd karny uznał, że jej śmierć była efektem mobbingu, jakiego dopuściła się wobec niej Barbara B., dyrektorka Zespołu Placówek Oświatowych w P., w którym Izabela H. pracowała jako nauczycielka.

Barbara B. została prawomocnie skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Dostała też pięcioletni zakaz zajmowania stanowiska dyrektora placówek oświatowych. Nie została jednak bez pracy - gmina zatrudniła ją jako koordynatora projektów unijnych dla szkół.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona