Globalny PKB ma zwiększyć się o 2,4 proc, a nie jak zakładał BŚ w swojej styczniowej prognozie — o 2,9 proc.
Jako powody obniżenia prognoz BŚ podaje jeszcze niepewność wśród konsumentów w krajach rozwiniętych, słabnącą wymianę handlową i spowalniający przepływ kapitału.
Ekonomiści banku zauważają, że kraje których gospodarka jest oparta na surowcach bardzo dużo zrobiły, żeby przystosować się do nowej sytuacji, kiedy tania jest ropa naftowa, także inne surowce oraz stal i to właśnie ich trudna sytuacja wpłynęła na połowę (0,2 pkt proc.) korekty w dół. Gospodarka w tych krajach zwiększy się w tym roku jedynie o 0,4 proc., czyli o 1,2 pkt procentowych w porównaniu z prognozami ze stycznia.
Lepiej natomiast będzie się powodzić takim rozwijającym się krajom, które są importerami surowców netto, chociaż zdaniem analityków BŚ nie są one w stanie wykorzystać dobrodziejstw jakie niesie ze sobą zwłaszcza tania energia i niższe ceny innych dóbr. Wzrost PKB w tej grupie krajów wyniesie 5,8 proc., a nie 5,9 proc. jak sądzono w styczniu.
Spadające inwestycje w sektorze energii w USA i słabszy, niż prognozowano eksport spowodowały pogorszenie sytuacji gospodarczej. Wzrost PKB ma wynieść 1,9 proc. Czyli o 0,8 pkt proc. mniej, niż sądzono w styczniu 2016.