Pozytywną rekomendację wydała w środę po południu Europejska Agencja Leków, w ciągu kilku godzin spodziewana była rynkowa autoryzacja ze strony Komisji Europejskiej. Szczepionka Moderny oparta jest na tej samej technologii mRNA co dotychczas jedyna dostępna na rynku od dwóch tygodni szczepionka BioNTech/Pfizer. UE ma jej jednak zakontraktowane mniej – 160 mln wobec 300 mln dawek (potrzebne dwie dawki dla jednej osoby). Nie wiadomo też, w jakim tempie amerykańska Moderna będzie przekazywać swój produkt państwom UE, bo jej europejska produkcja jest na razie ograniczona.

Kłopoty z produkcją są wąskim gardłem masowej akcji szczepień. Na razie głównym dostawcą jest BioNTech/Pfizer, który na rynek unijny dostarcza swój produkt z fabryki w belgijskim Puurs. W lutym ma ruszyć kolejna w Niemczech, a BioNTech ujawnił też, że prowadzi rozmowy o zwiększeniu mocy produkcyjnych z wykorzystaniem fabryk innych koncernów.

W najbliższych miesiącach UE może zatwierdzić trzecią szczepionkę – AstraZeneca, której ma zakontraktowane 400 mln dawek. Problem polega jednak na tym, że ma ona niższą skuteczność – około 70 proc. wobec ponad 90 proc. dwóch już autoryzowanych szczepionek. W szczególności słabiej może działać w grupach podwyższonego ryzyka, a więc np. u osób starszych. Dlatego niektórzy eksperci zalecają stosowanie szczepionki AstraZeneca u osób młodych, bez dodatkowych czynników ryzyka.

UE ma zakontraktowane szczepionki u sześciu koncernów, ale największe nadzieje wiąże się teraz z niemiecką firmą CureVac, od której ma obiecane 405 mln dawek. Poza AstraZeneca jest ona najbardziej zaawansowana, jej szczepionka może znaleźć się na rynku wiosną. Podobnie jak BioNTech i Moderna wykorzystuje technologię mRNA, jednak są pewne istotne różnice. Po pierwsze, na jedną dawkę potrzeba nie 30 g substancji jak w BioNTech, ale 12 g. Po drugie, może być ona przechowywana przez trzy miesiące w normalnej lodówce. To pozwoli na znacznie większą produkcję i łatwiejszą dystrybucję.

Wielka Brytania rozpoczęła szczepienia szybciej niż UE, jednak na podstawie autoryzacji awaryjnej, która m.in. ogranicza odpowiedzialność producenta. Wydała wcześniej zgodę na szczepionki BioNTech i Moderny, dopuściła też już na rynek AstraZeneca. Nie ma jednak umowy z CureVac. Ponadto szacuje się, że w porównaniu z UE, która zamawia na znacznie większy rynek, płaci za szczepionki przynajmniej półtora raza więcej niż rządy państw Unii.