Cannes 2019: Nowy faworyt z Korei Południowej

Cannes ma swojego faworyta do Złotej Palmy. Gdy Quentin Tarantino wielu widzów rozczarował, krytycy znaleźli dla niego zastępstwo. Bo w iście tarantinowskim stylu utrzymany jest „Parasite” Bonga Joon-Ho.

Aktualizacja: 24.05.2019 10:09 Publikacja: 24.05.2019 10:05

Cannes 2019: Nowy faworyt z Korei Południowej

Foto: AFP

Koreańczyk opowiada o dwóch rodzinach. Pierwsza z nich mieszka w ubogiej dzielnicy wielkiego miasta, w pół-piwnicy, w fatalnych warunkach i nie ma żadnych stałych źródeł utrzymania. Ojciec, matka, dwoje dorosłych dzieci. Syn ma szansę zostać korepetytorem dziewczynki z zamożnego domu Parków. Potrzebny jest do tego dyplom uczelni, ale to w końcu nie problem. Nie takie rzeczy można sprokurować. A potem to już tylko kwestia sprytu, by do pięknego domu w ogrodzie, na wysokie pensje, wprowadzić pozostałych członków rodziny. I właśnie na kontraście życia tych dwóch światów – biedy i bogactwa – Joon-ho buduje swój film.

— Chciałem opowiedzieć o polaryzacji współczesnych społeczeństw – mówi. – To uniwersalny temat. – Ciekawiło mnie co się stanie, gdy te dwa światy, biedy o bogactwa, zderzą się ze sobą. Od tego wyszedłem.

Ale „Parasite” nie jest dramatem społecznym. To tylko punkt wyjścia. Bong Joon-Ho miesza style i gatunki. Sam zresztą przyznaje:

— Możecie to nazywać jak chcecie: dramatem społecznym, kinem rodzinnym, czarną komedią, kryminałem. 

Rzeczywiście, Joon-Ho nie skupia się na realistycznej obserwacji społecznej. Wszystko bierze w cudzysłów. Bawi się kinem i społecznymi relacjami. Pokazuje jak uboga rodzina zaczyna coraz głębiej przenikać do świata Parków, przygotowując nieuczciwe gry i intrygi, by się tam zadomowić. Z każdą minutą film staje się coraz bardziej zwariowany, prowadząc do krwawej jatki na końcu. Dużo tu humoru, dużo celnych obserwacji, a wszystko w tempie i z dystansem, do jakiego kiedyś przyzwyczaił widzów Tarantino.

Zbliżający się do pięćdziesiątki Bong Joon-Ho ma na swoim koncie m.in. dramat „Matka” o kobiecie szukającej mordercy dziewczyny, by udowodnić, że jej syn - oskarżony o dokonanie tej zbrodni – jest niewinny, ale też wielkie przeboje kasowe jak „Zagadka zbrodni” czy „Snowpiercer. Arka przyszłości”, a wreszcie familijną opowieść „Okja” zrealizowaną dla Netflixa. „Parasite” łączy wszystkie jego zainteresowania. Jest satyryczną wiwisekcją rodziny i współczesnego świata podaną w formie, która ma przyciągnąć do kin tłumy. Przeciwnym biegunem kina niż przejmujące dramaty Kena Loacha czy braci Dardenne. Która z tych opcji jest bardziej znacząca? Cóż, ja lubię skromny, europejski realizm czy westchnienia Pedro Almodovara, ale rozpasanie i wyobraźnia Joon-Ho też ma swoje walory i swoich wielkich zwolenników. W rankingu międzynarodowych krytyków prowadzi dzisiaj właśnie „Parasite”. 

Koreańczyk opowiada o dwóch rodzinach. Pierwsza z nich mieszka w ubogiej dzielnicy wielkiego miasta, w pół-piwnicy, w fatalnych warunkach i nie ma żadnych stałych źródeł utrzymania. Ojciec, matka, dwoje dorosłych dzieci. Syn ma szansę zostać korepetytorem dziewczynki z zamożnego domu Parków. Potrzebny jest do tego dyplom uczelni, ale to w końcu nie problem. Nie takie rzeczy można sprokurować. A potem to już tylko kwestia sprytu, by do pięknego domu w ogrodzie, na wysokie pensje, wprowadzić pozostałych członków rodziny. I właśnie na kontraście życia tych dwóch światów – biedy i bogactwa – Joon-ho buduje swój film.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”