Zadłużenie Skarbu Państwa na koniec czerwca wyniosło ok. 1088,2 mld zł – wynika ze wstępnych danych podanych w poniedziałek przez Ministerstwo Finansów. W porównaniu z początkiem roku oznacza to wzrost o 115 mld zł, co jest rekordowo wysokim przyrostem w ostatnich 30 latach.

Przyczyną tego ogromnego wzrostu jest m.in. konieczność sfinansowania deficytu, który pojawił się w budżecie państwa, osłabienie się złotego wobec dolara i euro, a przede wszystkim potrzeba pozyskania dużych kwot na walkę z kryzysem pandemicznym.

Większość nowego długu Skarbu Państwa denominowanego w złotych kupuje nasz krajowy sektor bankowy. W okresie styczeń–maj (za ten okres MF podaje pełne statystyki) banki zwiększyły swój portfel rządowych obligacji o 127,6 mld zł, w tym Narodowy Bank Polski – o 50,3 mld zł. Za to inwestorzy zagraniczni zmniejszyli swoje zaangażowanie o ok. 15,3 mld zł (głównie inwestorzy z Luksemburga, Irlandii czy USA).

W porównaniu z majem zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło jedynie o 0,8 mld zł, co oznacza, że większość dotychczasowych potrzeb pożyczkowych rząd zrealizował w marcu i kwietniu. Warto jednak zaznaczyć, że dług SP nie pokazuje wszystkich kosztów walki z kryzysem. Swoje obligacje, które nie są liczone jako zadłużenie Skarbu Państwa, emitują Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Polski Fundusz Rozwoju. Pieniądze, które pozyskuje BGK, finansują m.in. wydatki na tarczę antykryzysową w ramach funduszu Covid-19, zaś PFR – na tarczę finansową PFR. Dotychczas BGK i PFR sprzedały na rynku papiery o wartości ponad 126 mld zł, a planowane jest dodatkowe około 60 mld zł.

– Prawdziwą wielkość zadłużenia Polski w tym roku poznamy dopiero wówczas, gdy przedstawione zostaną informacje na temat długu sektora finansów publicznych liczonego według metodologii unijnej – komentuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Według szacunków Mirosława Gronickiego, byłego ministra finansów, już obecnie zadłużenie całego państwa jest nawet o ok. 150 mld zł większe niż zadłużenie Skarbu Państwa i sięga 1,25 bln zł. – Koszty walki z kryzysem wzięły na siebie inne jednostki niż budżet państwa. To pozwala uniknąć ograniczeń, jakie nakładają progi długu publicznego, ale też oznacza, że deficyt budżetowy jest mniejszy – ocenia Benecki.