Jeszcze w piątek Ministerstwo Finansów ma przedstawić projekt nowelizacji ustawy o CIT i PIT, zawierający kolejną porcję rozwiązań uszczelniających luki w podatkach dochodowych. Nowe propozycje mają wejść w życie od początku 2018 r. Przynajmniej część z nich wydaje się dosyć kontrowersyjna. Przede wszystkim chodzi o tzw. minimalny podatek dochodowy w odniesieniu do właścicieli nieruchomości komercyjnych, czyli przede wszystkim biurowców i galerii handlowych.
Nowy podatek ma objąć nieruchomości, których wartość przekracza 10 mln zł. Stawka ma wynieść 0,5 proc. tej wartości w skali rocznej (czyli 0,042 proc. miesięcznie) powyżej limitu. Oznacza to, że np. dla galerii handlowej, której wartość księgowa to 20 mln zł, danina wyniesie 50 tys. zł rocznie, dla 100 mln zł – 450 tys. zł, a dla 500 mln zł – 2,45 mln zł na rok. Podatek ma być odliczany od wysokości zapłaconego CIT.
– Chcemy w ten sposób osiągnąć stan, w którym właściciele nieruchomości, którzy zaangażowali kapitał w wybudowanie lub zakup takiego obiektu przynoszącego czynsz, płacili chociaż minimalny podatek dochodowy - wyjaśnia „Rzeczpospolitej" Maciej Żukowski, dyrektor departamentu podatków dochodowych w Ministerstwie Finansów. – Co do zasady tego typu działalność powinna przynosić pewien określony poziom zysku, który powinien być opodatkowany w Polsce. Obecnie zaś obserwujemy trend, w którym tego rodzaju zysków w ogóle się nie wykazuje, co wydaje się nam sytuacją niezrozumiałą i niepożądaną – zaznacza Żukowski.
Podkreśla, że podatek nie będzie dotyczył innych nieruchomości przeznaczonych na działalność gospodarczą, takich jak fabryki, hale produkcyjne, magazyny, centra logistyczno-dystrybucyjne itp. Jego zdaniem nie jest to także próba wprowadzenia tylnymi drzwiami podatku handlowego, choć przyznaje, że jeśli dana sieć handlowa jest jednocześnie właścicielem nieruchomości, w której prowadzi działalność, także będzie ponosić nowe obciążenie.
Według różnych wyliczeń w Polsce jest ponad 450 centrów handlowych, a powierzchnia biurowa przekracza 9 mln mkw.