W liście otwartym „Do polityków i obywateli – wygrana nie za każda cenę", opublikowanym pod koniec marca, grupa ekonomistów zwróciła uwagę na zagrożenia dla finansów publicznych związane z polityką rządu PiS.
Chodziło głównie o stabilizującą regułę wydatkową, która wyznacza pewien limit wydatków państwa. Ekonomiści (w tym były wiceminister finansów i twórca tej reguły Ludwik Kotecki) wyliczyli, że bez żadnych dodatkowych działań rządu w 2020 r. w żaden sposób nie uda się zmieścić w limicie. A dziurę ponad limit oszacowali na ogromne kwoty: 41–56 mld zł. Przekroczenie reguły, jej rozmiękczenie lub zniesienie naraziłoby zaś Polskę na utratę wiarygodności na rynkach finansowych.
Jak z tym wyzwaniem poradziła sobie minister finansów Teresa Czerwińska? Okazuje się, że świetnie. Jak wynika z przedstawionego we wtorek wieloletniego planu finansowego państwa na lata 2019–2022, wszystkie reguły fiskalne w 2020 r. mają zostać spełnione, a limit wydatków nie zostanie przekroczony.
Udało się tego dokonać dzięki kilku zabiegom. Warto tu wymienić chociażby zwiększenie dochodów z uszczelnień systemu podatkowego i składkowego, które w sumie mają przynieść ok. 14 mld zł (podczas gdy jeszcze rok temu resort szacował działania uszczelniające na ok. 5,2 mld zł). Do tego resort finansów proponuje zwiększenie danin płaconych przez Polaków (w tym składek na ZUS odprowadzanych przy wyższych płacach, podatków dla niektórych samozatrudnionych czy wzrost akcyzy na alkohol i wyroby tytoniowe) – co ma łącznie zwiększyć dochody kasy państwa na ok. 9 mld zł. Do tego doliczyć trzeba efekt likwidacji OFE i braku przekazywania tam składek ubezpieczeniowych – 3,5 mld zł.