Boris Johnson szantażuje parlament

Jeśli Izba Gmin nie ratyfikuje umowy rozwodowej do czwartku, to rząd ją wycofa i rozpisze przedterminowe wybory - ostrzegł deputowanych premier.

Aktualizacja: 22.10.2019 18:32 Publikacja: 22.10.2019 18:32

Boris Johnson szantażuje parlament

Foto: AFP

To był pierwszy prawdziwy test dla porozumienia, które w czwartek przywiózł szef rządu z Brukseli. Zdaniem brytyjskich mediów premier mógł w nim liczyć na poparcie 315–320 deputowanych, wystarczającej liczby, aby otworzyć drogę do wyjścia kraju z Unii 31 października. Poza torysami porozumienie było gotowych poprzeć ok. 20 laburzystów wywodzących się z okręgów, gdzie w referendum w 2016 r. masowo głosowano za brexitem. Głosowanie miało się odbyć po zamknięciu tego wydania „Rzeczpospolitej”.

Ale nawet to by nie wystarczyło, aby urzeczywistnił się scenariusz forsowany przez szefa rządu. W celu dotrzymania ustalonych terminów parlament musiałby zgodzić się na przeprowadzenie już w czwartek wieczorem ostatecznego głosowania nad umową rozwodową. Jednak we wtorek po południu wydawało się, że może nie starczyć głosów dla zatwierdzenia tak krótkiego kalendarza. Przeciw opowiedział się m.in. lider proeuropejskich torysów Kenneth Clarke.

Przed kluczowym głosowaniem Johnson uciekał się przede wszystkim do szantażu, aby wymusić na deputowanych korzystną decyzję. Ostrzegł, że jeśli jego terminarz nie zostanie zatwierdzony, wycofa z agendy umowę rozwodową i rozpisze przedterminowe wybory.

– Ja będę w nich bronił wypełnienia mandatu, jaki nam powierzył w 2016 r. naród, podczas gdy lider opozycji będzie chciał, aby kraj spędził kolejny rok na jałowych debatach, a także przeprowadził dwa referenda: raz jeszcze w sprawie wyjścia kraju z Unii oraz niepodległości Szkocji – mówił Johnson, wskazując na Jeremy’ego Corbyna. Laburzyści nie mają szans na obalenie rządu bez poparcia Szkockiej Partii Narodowej (SNP).

Premier pokazał też marchewkę. Zapewnił, że po wyjściu z Unii Wielka Brytania nie stanie się „Singapurem na Tamizie” – strefą wolnego handlu, gdzie normy socjalne czy ochrony środowiska zostaną radykalnie ograniczone.

– Przeciwnie, wprowadzimy jeszcze wyższe niż te, które obowiązują w Unii. Choćby zakaz przewożenia żywych zwierząt hodowlanych – zapewnił.

Zdaniem Johnsona wyjście z Unii spowoduje „falę inwestycji zagranicznych”. Wielka Brytania odzyska też pełną kontrolę nad łowiskami w swojej strefie morskiej. A dzięki wycofaniu uprawnień, jakie Londyn przykazał Brukseli, sam parlament uzyska jednorazowo największy wzrost kompetencji w historii – kusił Boris Johnson. Mimo nacisków opozycji rząd nie przedstawił jednak analizy skutków gospodarczych brexitu.

Premierowi Johnsonowi w żaden sposób nie udało się jednak przekonać do porozumienia dziesięciu deputowanych Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP). Tu wolał się więc uciec do uproszczeń, aby nie powiedzieć kłamstw, byle zapewnić resztę Izby Gmin, że prawa Ulsteru nie zostały złożone ołtarzu umowy z Unią. Zapewnił więc, że towary sprowadzane z Wielkiej Brytanii do Ulsteru zostaną objęte tylko „lekkim muśnięciem kontrolnym”, aby sprawdzić, czy nie jest „przemycana broń lub niebezpieczne zwierzęta” (w praktyce chodzi o pełne kontrole celne i towarowe). Premier zapewniał też, że ten układ będzie mógł być utrącony w głosowaniach w parlamencie w Belfaście co cztery lata (samo DUP nie ma wystarczająco głosów, aby to zrobić, bo umowa będzie zatwierdzana zwykłą większością głosów). I, co również wątpliwe, zapewnił, że wszelkie kontrole „automatycznie” znikną wraz z zwarciem umowy o wolnym handlu z Unią.

Interpretacja umowy rozwodowej przez lidera Partii Pracy jest skrajnie inna.

– Strona po stronie są to zapisy, które przewidują wyścig w dół: likwidację ochrony pracowników, norm środowiskowych, norm socjalnych – punktował Jeremy Corbyn. Jego zdaniem domaganie się, aby tak skomplikowany pakiet przepisów został zatwierdzony po ledwie trzech dniach debat, „ubliża parlamentowi”. Przywódca opozycji ostrzegł także, że będąc poza Unią, Wielka Brytania da sobie narzucić niekorzystne warunki umowy o wolnym handlu z USA, w tym „przejęcie kontroli przez amerykańskie koncerny nad systemem ubezpieczeń zdrowotnych” oraz gorsze normy żywności (np. konserwowane chlorkiem kurczaki).

Ale na podstawowe pytanie, czy chce, aby kraj wyszedł z Unii czy też nie, nie chciał dać jednoznacznej odpowiedzi. – W ciągu trzech miesięcy wynegocjujemy nowe porozumienie z Unią i poddamy je pod referendum – oświadczył Corbyn.

To był pierwszy prawdziwy test dla porozumienia, które w czwartek przywiózł szef rządu z Brukseli. Zdaniem brytyjskich mediów premier mógł w nim liczyć na poparcie 315–320 deputowanych, wystarczającej liczby, aby otworzyć drogę do wyjścia kraju z Unii 31 października. Poza torysami porozumienie było gotowych poprzeć ok. 20 laburzystów wywodzących się z okręgów, gdzie w referendum w 2016 r. masowo głosowano za brexitem. Głosowanie miało się odbyć po zamknięciu tego wydania „Rzeczpospolitej”.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788