Urzędnicy zalepią w jednym miejscu, to w innym znów woda chlusta. Teraz może być podobnie.

Tym razem Komisja Europejska chce wyeliminować najbardziej dotkliwe przestępstwa zwane karuzelą VAT i właśnie zaproponowała zmianę systemu pobierania tego podatku w transakcjach ponadgranicznych. Gra jest warta świeczki, bo oszustwa kosztują kraje Unii łącznie ponad 50 mld euro rocznie. Przestępcy zakładają firmy słupy, których jedynym zadaniem jest handlowanie między sobą, żeby wyłudzać VAT za produkt, który faktycznie nigdy granicy UE nie przekroczył. Polska należy do krajów szczególnie dotkniętych tym procederem.

Problem w tym, że optymizm urzędników Komisji, zapowiadających jego likwidację nowymi przepisami, jest, delikatnie mówiąc, na wyrost. Nawet jeśli uda się go zlikwidować, to za chwilę przestępcy wymyślą kolejny sposób na wyłudzanie VAT, a jest to działalność niezwykle rentowna. Może nie będzie to już karuzela, ale np. huśtawka VAT. Jak uważają eksperci podatkowi, system VAT jest już przestarzały i łatwy do oszukiwania. Trzeba po prostu od podstaw stworzyć nowy system, a nie łatać stary.

To nie będzie proste. Wystarczy popatrzeć, jak mało skutecznie Bruksela i poszczególne kraje walczą z innym procederem, jakim jest, już nie oszukiwanie fiskusa, jak w przypadku VAT, ale unikanie podatków dochodowych. Pokazały to niedawno ujawnione Panama Papers. Widać, że osoby fizyczne, w tym czołowi politycy, masowo korzystają w tym celu z rajów podatkowych. Z kolei międzynarodowe holdingi stosują „agresywne optymalizacje podatkowe", by nie płacić CIT. To kolejne miejsce ucieczki miliardów euro. I nic z tym od lat nie można zrobić, mimo werbalnych zapowiedzi polityków, bo interesy poszczególnych krajów są sprzeczne. Wreszcie, jak wierzyć w determinację Komisji Europejskiej w dziedzinie uszczelniania podatków, skoro na jej czele stoi Jean-Claude Juncker, były premier Luksemburga, czyli kraju, który – co pokazała inna afera, LuxLeaks – uczynił z pomocy unikającym płacenia podatków prawdziwą gałąź przemysłu.