Iść po podwyżkę? Dlaczego nie

Nie ma ludzi niezastąpionych, jednak są specjaliści pożądani przez pracodawców. Ci mają szansę bogacić się szybciej niż inni Polacy. Ale pozostali też nie powinni narzekać.

Publikacja: 03.01.2019 21:00

Iść po podwyżkę? Dlaczego nie

Foto: Adobe Stock

Czy w tym roku będziemy więcej zarabiać niż dotychczas? Tak. Choć rzecz jasna nie każdy na to może liczyć. Pewni, zgodnie z decyzją rządu, mogą być ci, którzy w umowie o pracę mają wpisaną płacę minimalną. Innym pozostaje nadzieja.

Jak wynika z badań firmy Hays Poland, 40 proc. ankietowanych spodziewa się wzrostu wynagrodzeń, niektórzy nawet o więcej niż 5 proc., ale co czwarty twierdzi, że pensja pozostanie bez zmian. Oczekiwanie na zwiększenie dochodów nie jest pozbawione podstaw. Ekonomiści twierdzą, że w tym roku wzrost gospodarczy w Polsce będzie mniejszy niż w ubiegłym roku, ale wciąż niezły. W 2017 r. polska gospodarka powiększyła się o 4,8 proc., w 2018 r. o około 5 proc., teraz może to być 3,5 proc. Gdyby te prognozy się sprawdziły, ogólnie kondycja firm powinna być dobra, zatem nie ma powodu, by musiały one ograniczać fundusze płac. Ale tak dobrze jak do tej pory raczej nie będzie.

Dynamika wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw w 2017 r. szybko rosła, w roku ubiegłym zatrzymała się na poziomie 7,3 proc., w tym roku z pewnością nie będzie wyższa, a według niektórych analityków może spaść o 0,5 pkt proc. Stanie się tak m.in. dlatego, że już zaczęło słabnąć zapotrzebowanie na pracę w niektórych sektorach gospodarki. Spowolnienie wzrostu PKB jeszcze wzmocni tę tendencję, a to musi się przełożyć na mniejszą presję na wzrost płac.

Skłonność do podwyższania wynagrodzeń może też dodatkowo ograniczać obligatoryjne tworzenie przez największe firmy (od lipca) pracowniczych planów kapitałowych. Przedsiębiorstwa będą musiały odprowadzać ze swoich środków składki na konta emerytalne pracowników i niewątpliwie będą to traktować jako odpowiednik wzrostu wynagrodzenia.

Wiele wskazuje jednak na to, że firmy, które ostatnio miały duże problemy z pozyskaniem pracowników z pożądanymi kwalifikacjami, wyciągnęły z tego wnioski. Po pierwsze, liczą się z koniecznością podnoszenia wynagrodzeń; tak twierdzi trzy czwarte badanych przez Hays Poland. Po drugie, deklarują, że doceniają dobrych pracowników i będą próbowały ich zatrzymać, gdyby ci chcieli zmienić pracę. Nikt nie ma wątpliwości, że dotyczy to przede wszystkim specjalistów, np. poszukiwanych na rynku informatyków czy budowlańców, a nie ludzi wykonujących najprostsze prace.

Niby wydaje się to takie oczywiste: warto zadbać o pracownika, który już się sprawdził, bo każdy nowy jest jednak niewiadomą. Poza tym trzeba poświęcić trochę czasu i wysiłku na wprowadzenie go w nowe obowiązki. Ale to, co oczywiste, nie zawsze jest praktykowane.

Czy w tym roku będziemy więcej zarabiać niż dotychczas? Tak. Choć rzecz jasna nie każdy na to może liczyć. Pewni, zgodnie z decyzją rządu, mogą być ci, którzy w umowie o pracę mają wpisaną płacę minimalną. Innym pozostaje nadzieja.

Jak wynika z badań firmy Hays Poland, 40 proc. ankietowanych spodziewa się wzrostu wynagrodzeń, niektórzy nawet o więcej niż 5 proc., ale co czwarty twierdzi, że pensja pozostanie bez zmian. Oczekiwanie na zwiększenie dochodów nie jest pozbawione podstaw. Ekonomiści twierdzą, że w tym roku wzrost gospodarczy w Polsce będzie mniejszy niż w ubiegłym roku, ale wciąż niezły. W 2017 r. polska gospodarka powiększyła się o 4,8 proc., w 2018 r. o około 5 proc., teraz może to być 3,5 proc. Gdyby te prognozy się sprawdziły, ogólnie kondycja firm powinna być dobra, zatem nie ma powodu, by musiały one ograniczać fundusze płac. Ale tak dobrze jak do tej pory raczej nie będzie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację