Japonia wybrała W. Brytanię jako uprzywilejowane miejsce inwestowania w Europie. Toyotę, Nissana i Hondę zachęcała premier Margaret Thatcher, by wykorzystały jej kraj jako przyczółek do wejścia do Europy. Brexit niepokoi jednak japońskich inwestorów. Wielu mówi prywatnie, że obawia się wywrócenia do góry nogami przez rozstanie z Unią bez umowy zasadności inwestowania w brytyjski przemysł.
— Jeśli te warunki zmienią się drastycznie i uniemożliwią firmom dostosowanie się, to będą musiały bardzo starannie rozważyć, jak będą mogły kontynuować działalność w W. Brytanii — powiedział Reuterowi ambasador Japonii w Londynie, Koji Tsuruoka. — Podoba im się tu i są zadowolone, że tu są. Ich jedyną nadzieją jest pragnienie, by by pozwolono im kontynuować dobry biznes w tym kraju — dodał.
Japońskie firmy zainwestowały na Wyspach ponad 81 mld funtów, co zapewniło krajowi piąte miejsce na świecie, za USA, Niemcami, Francją i Holandią w rankingu bezpośrednich inwestycji zagranicznych.
Ponad trzyletni okres politycznych sporów o brexit stał się prawdziwą zagadką dla sojuszników i inwestorów wywołaną przez kraj, który od dekad wydawał się pewnym filarem zachodniej stabilizacji politycznej i gospodarczej. Nadal nie wiadomo, na jakich warunkach ten kraj wyjdzie z Unii; jest kilka opcji, od umowy w ostatniej chwili, odroczenie terminu po burzliwe zerwanie, które zakłóci powiązania w handlu.
Premier Boris Johnson powtarza, że chce dojść do umowy na szczycie Unii 17-18 października, ale jeśli Unia odrzuci postulaty Londynu, to wyprowadzi z niej kraj bez umowy. To oznacza, że W. Brytania opuści z dnia na dzień jednolity rynek 500 mln konsumentów i unię celną, będzie musiała wrócić do przestrzegania reguł WTO, które mogą oznaczać nowe cła w eksporcie i imporcie. Nie będzie okresu przejściowego.