Branży hotelowej może grozić fala upadłości

Perspektywy dla hoteli okazują się gorsze niż oczekiwano. Goście biznesowi nie wrócili, na razie nie dopisują także turyści. Aż 87 proc. hoteli ma problemy z utrzymaniem płynności finansowej.

Aktualizacja: 26.06.2020 06:26 Publikacja: 25.06.2020 21:00

Branży hotelowej może grozić fala upadłości

Foto: AFP

Możliwość otwarcia hoteli z początkiem maja nie przyniosła branży ani zwiększonego napływu gości, ani widocznej poprawy dramatycznie słabej kondycji finansowej. Hotelarze nie ukrywają: jest gorzej, niż się spodziewali.

Według przeprowadzonych w połowie czerwca badań Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP), aż 87 proc. hoteli ma problemy z utrzymaniem płynności finansowej. Jedna trzecia hoteli musiała przeprowadzić zwolnienia wśród pracowników etatowych, a prawie dwie trzecie zdecydowało się na obniżki cen, licząc, że pomogą przyciągnąć gości.

Wakacje nie pomogą

Nic dziwnego: w maju, przez pierwsze trzy tygodnie od otwarcia, frekwencja nie przekraczała 10 proc. W dodatku rozczarowaniem okazał się także długi czerwcowy weekend: w tygodniu ze Świętem Bożego Ciała, od 8 do 14 czerwca, tylko niewiele ponad jedna dziesiąta hoteli miała obłożenie przekraczające 40 proc. Teraz się okazuje, że również prognozy na wakacyjne miesiące są bardzo kiepskie. Przeszło trzy czwarte hoteli miejskich i blisko połowa położonych poza miastami informuje, że na lipiec i sierpień mają zarezerwowane zaledwie 20 proc. pokoi. W hotelach pozamiejskich jest nieco lepiej, ale i tu mniej niż jedna czwarta spodziewa się frekwencji powyżej 40 proc.

Najlepsze perspektywy mają hotele w popularnych miejscowościach wypoczynkowych: przykładowo w Kołobrzegu są już problemy ze znalezieniem wolnych miejsc, podobnie może być w Świnoujściu. Ale i tu nic nie jest pewne. – Jeśli popsuje się pogoda lub np. zostanie zaostrzony reżim sanitarny, to rezerwacje spadną – mówi Ireneusz Węgłowski, prezes IGHP.

Poza znanymi kurortami w mniejszych ośrodkach pobytowych sytuacja okazuje się jednak dużo gorsza. Najgorsza natomiast jest w miastach. Zwłaszcza w dużych sieciowych hotelach, nastawionych głównie na ruch biznesowy, gości brakuje. Ale w miastach ubyło również turystów. Według danych firmy STR, w maju 2020 r. średnie obłożenie hoteli w Krakowie wynosiło 2,1 proc. (w maju 2019 r. było to 84,9 proc.), w Trójmieście – 7,4 proc. (79,6), w Warszawie 11,2 proc. (79,5). W rezultacie część hoteli jest nadal zamknięta. Przykładowo w Warszawie zamknięte pozostają należące do Orbisu m.in. Novotel Centrum (dawny hotel Forum), Ibis Stare Miasto, Reduta czy Grand. Z opóźnieniem otworzyły się warszawskie hotele pięciogwiazdkowe: Westin ruszył dopiero na początku czerwca, Sheraton niespełna dwa tygodnie temu, a Radisson Collection – w ostatni poniedziałek.

Zapaść w miastach

Według ostrożnych prognoz ta grupa hoteli może liczyć na większych ruch dopiero jesienią, jeśli firmy zaczną wysyłać pracowników w podróże służbowe i będą pojawiać się zamówienia na organizację spotkań i konferencji. Ale nie będzie to ruch, jak przed epidemią. – Szybciej z zapaści będą wychodziły hotele ekonomiczne, a pięciogwiadkowe najdłużej – twierdzi Dariusz Futoma, partner zarządzający polskiego oddziału firmy doradczej Horwath HTL.

Hotelarze liczą na dalsze wsparcie branży ze strony państwa, bo dotychczasowe formy pomocy kończą się w czerwcu. – Czekamy na zaplanowane na 2 lipca spotkanie z wicepremier Jadwigą Emilewicz, na którym ma być przedstawiona jakaś dodatkowa pomoc dla branży. Ale konkretów jeszcze nie znamy – przyznaje Marcin Mączyński, sekretarz generalny IGHP.

Na razie zapowiedzianym wsparciem ma być bon turystyczny, choć nie pomoże wszystkim. Skorzysta z niego głównie tania baza wypoczynkowa, np. agroturystyka, a jeśli hotele, to jedynie w miejscowościach wypoczynkowych. – Na pewno bon nie wesprze hoteli miejskich, biznesowych i konferencyjnych. O tym możemy zapomnieć – dodaje Mączyński.

Z badania IGHP wynika, że ponad 93 proc. hoteli skorzystało z rozwiązań oferowanych w ramach poszczególnych tarcz antykryzysowych, jak np. dofinansowanie do wynagrodzeń, postojowe czy wstrzymanie opłat ZUS. Dla co czwartego hotelu pomoc w przeliczeniu na jeden pokój nie przekroczyła kwoty 5 tys. zł, połowa otrzymała poniżej 7 tys. zł, a kolejne 25 proc. uzyskało więcej niż 9 tys. zł. Jednak zaledwie 5,5 proc. hoteli oceniło wsparcie rządu pozytywnie. Problemem branży są także zbyt małe ułatwienia ze strony sektora finansowego. Chodzi zwłaszcza o uzyskanie z banków nowego finansowania dla utrzymania płynności.

Ocenia się, że powrót do wyników, jakie branża wypracowała w ub. roku, zajmie dwa, trzy lata. – Na epidemii straciłem 25 mln zł – mówi „Rzeczpospolitej" Tadeusz Gołębiewski, właściciel sieci hoteli Gołębiewski. O 80 mln zł strat z powodu koronawirusa mówił w połowie czerwca w rozmowie z money.pl Jan Wróblewski, członek zarządu Zdrojowa Invest & Hotels.

W najbliższym czasie problemem będzie duża niepewność co do dalszego przebiegu epidemii w Polsce. Z jej powodu pustkami świecą hotele w woj. śląskim. Przykładowo popularny Hotel Gołębiewski w Wiśle ma teraz zaledwie 10-procentowe obłożenie.

– Trudno jest cokolwiek prognozować, bo jest ciągle za dużo niewiadomych: utrzymujący się poziom zakażeń, co będzie się działo jesienią, czy i kiedy tak naprawdę powrócą w pełnym wymiarze podróże lotnicze i kiedy znikną jakiekolwiek obostrzenia związane z działalności naszej branży – wylicza Dariusz Futoma.

Wirus wyhamuje inwestycje w budowę nowych hoteli

Każdy miesiąc zamknięcia hoteli z powodu epidemii koronawirusa oznacza spadek przychodów całej polskiej branży hotelowej w granicach od 870 mln zł do 1 mld zł – szacowała w czasie lockdownu Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego. Straty, jakie hotelarze ponoszą z powodu epidemii koronawirusa, zmuszają ich do ograniczenia lub wyhamowania planowanych inwestycji i remontów. Przykładem jest budowa hotelu Gołębiewski w Pobierowie – została wstrzymana. Jak przyznał Tadeusz Gołębiewski, kredyt inwestycyjny na realizację przedsięwzięcia – 30 mln zł – został przekierowany na utrzymanie pozostałych czterech hoteli i zatrudnienia w nich.

Epidemia zapewne wpłynie także na dopiero przygotowywane inwestycje. Problemem będzie pozyskanie finansowania ze względu na spodziewane obostrzenia ze strony banków. Można się spodziewać, że wielu inwestorów zrewiduje swoje plany i zdecyduje się na przesunięcie terminów realizacji nowych projektów lub całkowicie odejdzie od inwestycji.

Możliwość otwarcia hoteli z początkiem maja nie przyniosła branży ani zwiększonego napływu gości, ani widocznej poprawy dramatycznie słabej kondycji finansowej. Hotelarze nie ukrywają: jest gorzej, niż się spodziewali.

Według przeprowadzonych w połowie czerwca badań Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP), aż 87 proc. hoteli ma problemy z utrzymaniem płynności finansowej. Jedna trzecia hoteli musiała przeprowadzić zwolnienia wśród pracowników etatowych, a prawie dwie trzecie zdecydowało się na obniżki cen, licząc, że pomogą przyciągnąć gości.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły