Turów pod napięciem

Nowy blok węglowy w Elektrowni Turów ma działać do 2044 r., ale mnożą się przeszkody. Decydujące mogą być błyskawicznie rosnące koszty emisji CO2.

Publikacja: 16.05.2021 21:00

Kompleks Turów ma lokalne poparcie, ale budzi sprzeciw ekologów

Kompleks Turów ma lokalne poparcie, ale budzi sprzeciw ekologów

Foto: Bloomberg News

W należącej do Polskiej Grupy Energetycznej Elektrowni Turów, tuż przy granicy polsko-czesko-niemieckiej, ruszył właśnie nowy blok na węgiel brunatny. Warta niemal 4 mld zł netto inwestycja miała półroczne opóźnienie. Umowa na budowę instalacji została zawarta z konsorcjum firm: Mitsubishi Hitachi, Tecnicas Reunidas i Budimex jeszcze w 2014 r.

W międzyczasie warunki dla funkcjonowania bloków węglowych zmieniły się diametralnie, a zakładany przez PGE termin zakończenia eksploatacji jednostki, czyli rok 2044, wydaje się coraz mniej realny.

Mocny sprzeciw

Działalność kopalni i elektrowni Turów w Bogatyni wywołuje coraz większy sprzeciw ekologów, ale też Niemców i Czechów. Ci ostatni w lutym wnieśli skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE przeciwko Polsce, zarzucając jej nieprzestrzeganie unijnego prawa w trakcie postępowania o wydanie decyzji przedłużającej koncesję na działalność kopalni do 2026 r. Na dniach spodziewana jest decyzja TSUE dotycząca wniosku Czechów o zastosowanie środka tymczasowego w postaci natychmiastowego zamknięcia kopalni. Jednak nawet ekolodzy przyznają, że nie spodziewają się dla PGE aż tak drastycznej decyzji. – Nawet jeśli Trybunał odmówi zastosowania środka tymczasowego, to nie będzie przesądzać o sposobie rozstrzygnięcia skargi głównej. Na wyrok końcowy będziemy musieli poczekać pewnie dwa–trzy lata – wyjaśnia Dominika Bobek, radca prawny z Fundacji Frank Bold. W międzyczasie kopalnia Turów dostała już docelową koncesję – na eksploatację złoża do 2044 r.

Tak długie funkcjonowanie kompleksu może być trudne, zważywszy na rosnące bardzo dynamicznie ceny uprawnień do emisji CO2. W maju ceny te przekroczyły rekordowe 50 euro/t, a według niektórych prognoz jeszcze w tym roku mogą wzrosnąć do 70 euro/t. To potężny cios zwłaszcza dla elektrowni na węgiel brunatny, w których emisje są najwyższe.

Z drugiej strony już w przyszłym roku turoszowski kompleks może trafić do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. W efekcie problem zyskowności elektrowni, w tym też nowego bloku, spadnie bezpośrednio na barki państwa. – PGE zrzuci odpowiedzialność za tkwienie w nierentownej technologii węglowej. Związane z tym koszty poniesie całe społeczeństwo – twierdzi Katarzyna Kubiczek ze Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Unia. Zaznacza, że przedłużenie koncesji na wydobycie ze złoża Turów do 2044 r. w praktyce wyklucza cały region zgorzelecki z dostępu do środków unijnych na sprawiedliwą transformację.

Listy poparcia

Za utrzymaniem kompleksu energetycznego w Bogatyni opowiadają się natomiast mieszkańcy tego regionu. Rozpoczęli właśnie akcję wysyłania kartek do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Apelują o wrażliwość społeczną oraz zrozumienie polskiej specyfiki. PGE jest w tym regionie największym pracodawcą. - Aby Europejski Zielony Ład był rzeczywistą, nową strategią rozwoju, transformacja powinna przebiegać na zasadzie ewolucji, a nie rewolucji. Powinna być dobrze zaplanowana, rozłożona w czasie i nie może skutkować utratą źródła dochodu i ubóstwem tysięcy mieszkańców regionu – argumentuje Wojciech Dobrołowicz, p.o. burmistrza Bogatyni.

PGE zapowiedziała już inwestycje w transformację regionu na kwotę ponad 2 mld zł. Wśród nich są farmy wiatrowe i fotowoltaiczne, magazyny energii oraz nowa elektrociepłownia. Koncern rozpoczął też międzynarodową kampanię informacyjną, która ma zwrócić uwagę polityków w Brukseli na niepewny los społeczności regionu, uzależnionego od działalności kompleksu Turów.

W należącej do Polskiej Grupy Energetycznej Elektrowni Turów, tuż przy granicy polsko-czesko-niemieckiej, ruszył właśnie nowy blok na węgiel brunatny. Warta niemal 4 mld zł netto inwestycja miała półroczne opóźnienie. Umowa na budowę instalacji została zawarta z konsorcjum firm: Mitsubishi Hitachi, Tecnicas Reunidas i Budimex jeszcze w 2014 r.

W międzyczasie warunki dla funkcjonowania bloków węglowych zmieniły się diametralnie, a zakładany przez PGE termin zakończenia eksploatacji jednostki, czyli rok 2044, wydaje się coraz mniej realny.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Przemysł szuka miejsc, gdzie można taniej produkować
Biznes
Kaucyjne kontrowersje. Ministerstwo uwierzyło na słowo przyznając licencję
Biznes
Rząd PiS obiecał miliardy na Izerę. Chiński partner może porzucić projekt
Biznes
Skarbówka ściągnęła z TVN wysoką karę KRRiT za reporaż o Karolu Wojtyle
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Biznes
Sieci 5G w Polsce zrównały zasięg