#RZECZoBIZNESIE: Maja Meissner: Reforma edukacji uczy, że życie nie jest sprawiedliwe

Roczniki, które są temu poddawane, może wyjdą z jakimś nowym doświadczeniem, np. że życie nie jest sprawiedliwe – mówi Maja Meissner, Meissner&Partners, gość programu Michała Niewiadomskiego.

Aktualizacja: 26.03.2019 13:52 Publikacja: 26.03.2019 11:33

#RZECZoBIZNESIE: Maja Meissner: Reforma edukacji uczy, że życie nie jest sprawiedliwe

Foto: tv.rp.pl

Gość przypomniała, że wszyscy wiemy, iż potrzebna jest zmiana w systemie edukacji.

- Niestety tak wypadło, że dzieje się to za naszych czasów. Bardziej interesuje mnie, co robi oddolnie ruch nauczycieli, a nie to, że będą zdublowane klasy. W jakiś sposób wszystko się ułoży i nie będziemy tego pamiętać - mówiła Meissner.

Czytaj także: Zmiana na lepsze zaczyna się w szkole 

- Roczniki, które są temu poddawane, może wyjdą z jakimś nowym doświadczeniem, np., że życie nie jest sprawiedliwe. Jest to jedna z najważniejszych nauk jakie młody człowiek może wynieść – dodała.

System od dawna wymagana zmiany. Nie myślimy o doinwestowaniu nauczycieli i ich dobrym doborze. - Nie spotkałam ani jednej osoby, która uważa, że gimnazjalna zmiana była dobra – stwierdziła gość.

W Stanach Zjednoczonych ogłoszono, że mniej liczebne klasy są lepsze dla młodych ludzi. Zatrudniono tam 25 proc. więcej nauczycieli i podzielono klasy.

Czytaj także: Strajk nauczycieli: co o nim sądzą Polacy - wyniki sondażu dla "Rzeczpospolitej" 

- Wydawało się, że w mniejszych klasach dzieci lepiej się uczą, a jest to nieprawda. Zrobiono badania w 18 krajach i nigdzie nie znaleziono potwierdzenia, że mniejsza klasa jest lepsza. Optymalna klasa to 24 uczniów. Wtedy dzieci mają szansę na wymianę myśli, co wpływa na umiejętność krytycznego myślenia - tłumaczyła Meissner.

Podkreśliła, że kluczem są liczebne klasy i dobrze przygotowani nauczyciele, którzy swoją postawą pokazują to, co chcielibyśmy widzieć we własnych dzieciach. - Chodzi o zaangażowanie, pracowitość, lojalność, innowacyjność, kreatywność i myślenie o unikatowych rozwiązaniach – wyliczała.

Zaznaczyła, że rodzice nie powinni się oszukiwać, że oddadzą dziecko do dobrze przygotowanego systemu i mają sprawę z głowy.

- Nigdy tak nie będzie. Dużo jest do zrobienia ze strony rodziców – stwierdziła.

- Zrobiono badania w Stanach. W domostwie, gdzie dochód przewyższał 75 tys. dol. rocznie jest kłopot z przystosowywaniem dziecka do faktycznego uczenia się. Okazało się, że niedobór jest największym stymulantem. Zamożność powoduje, że dziecko przestaje się starać – dodała.

Dziecku trzeba dać poczucie bezpieczeństwa, że będzie jak będzie. Jeżeli nie zda, to świat się nie zawali.

- System w którym tkwimy jest tak zły, że dziecko zacznie się rozwijać dopiero jak pójdzie na studia. Chodzi o przeprowadzenie dzieci przez okres gimnazjum/liceum w najbardziej bezpieczny sposób - mówiła Meissner.

- Procenty na egzaminach to zaklęcia, które na koniec nie będą ważne. Dzisiaj pracodawcy szukają jakości w człowieku, jaki on jest. Czy jest pracowity, wytrwały, pogodzony ze sobą. Czy ma poczucie własnej wartości, czy jest lojalną osobą na której można polegać - to są najważniejsze rzeczy – podkreśliła.

Gość przypomniała, że wszyscy wiemy, iż potrzebna jest zmiana w systemie edukacji.

- Niestety tak wypadło, że dzieje się to za naszych czasów. Bardziej interesuje mnie, co robi oddolnie ruch nauczycieli, a nie to, że będą zdublowane klasy. W jakiś sposób wszystko się ułoży i nie będziemy tego pamiętać - mówiła Meissner.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Rodzina Mulliez pod lupą sędziów śledczych
Biznes
Zły pierwszy kwartał producentów samochodów
Biznes
Szwecja odsyła Putina z kwitkiem; rosyjskie rury zatopione na dnie Bałtyku
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił