W weekend w porcie Gibraltar władze aresztowały największy żaglowy jacht świata. Łódź o nazwie A (Sailing Yacht A) została zbudowana na zamówienie rosyjskiego miliardera Andrieja Mielniczenki w niemieckiej stoczni Nobiskrug. I to właśnie stocznia oskarżyła właściciela jachtu (formalnie jest nim firma Valla Yachts Limited) o złamanie warunków kontraktu.
Niemcy domagają się od Rosjan zapłacenia 15,3 mln euro. W złożonym pozwie stocznia Nobiskrug wylicza, że spółka Valla Yachts Limited nie uiściła końcowej opłaty za wydanie jachtu wynoszącej 9,8 mln euro. Ostateczny termin wniesienia opłaty minął 27 stycznia. Stocznia domaga się także zapłaty 2,6–2,9 mln euro długu jednego z podwykonawców i strat poniesionych w wyniku spornych zamówień, zawieranych w czasie budowy. W sumie daje to kwotę z pozwu.
Sąd uwzględnił wniosek Niemców i od 18 lutego A znajduje się w gestii admiralicji Gibraltaru. Andriej Mielniczenko odrzuca niemieckie oskarżenia. Jego przedstawiciel w komentarzu dla gazety „RBK" nazwał areszt jachtu „porażającym".
– W projekcie o takiej skali czasami pojawiają się różne sytuacje i kwota 9 mln euro, której domaga się stocznia, była przedmiotem dyskusji między stronami. Kiedy 5 lutego wydano nam jacht, byliśmy pewni, że sprawa jest bliska rozwiązania – mówi przedstawiciel miliardera i zapewnia, że wymagane 9 mln euro znajduje się na specjalnym rachunku depozytowym.
– Obecnie cała żądana od nas kwota znajduje się w arbitrażu i rozumiemy, że ten spór jest w jurysdykcji sądów Wielkiej Brytanii. Wierzymy, że areszt zostanie z jachtu zdjęty w ciągu kilkunastu dni i ten nieprzyjemny epizod się zakończy – dodał przedstawiciel rosyjskiego bogacza