Polowanie z tłumikami i ochroną policji
- Głos społeczny został odstrzelony! – komentował obecny na posiedzeniu komisji Radosław Ślusarczyk ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot – To kolejna ustawa przepychana na siłę bez debaty naukowej, bez konsultacji społecznych, choć dotyczy także ograniczenia praw obywatelskich w korzystaniu z dobra wspólnego, jakim są lasy. Ustawa przygotowana przez Ministra Rolnictwa, Jana Krzysztofa Ardanowskiego, nie rozwiązuje problemu ASF, to działanie pozorowane i mydlenie oczu. Projekt ma poważne braki i nadużycia. Nie wspiera rolnictwa, lecz załatwia przywileje dla myśliwych – mówił Ślusarczyk.
Ekolodzy zwracają uwagę na zagrożenia generowane przez tę ustawę: przebywanie w lesie, w którym odbywa się polowanie, będzie zagrożone nawet rokiem więzienia. Nadal nikt nie ma obowiązku instytucjonalnej kontroli nad polowaniami i odstrzałami sanitarnymi. Za skrajne zagrożenie strona społeczna uznała także wprowadzenie możliwości zakazanych do tej pory polowań z wykorzystaniem tłumików. Strzelanie przy pomocy tłumików nie tylko zagraża osobom postronnym, ale też zwiększa skalę kłusownictwa. Zagrożeniem dla osób postronnych jest też umożliwienie polowań na prywatnej ziemi i brak możliwości wyłączenia tych ziem z obwodu łowieckiego - wbrew wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. Ekologom nie podoba się też pomysł na wykorzystanie do odstrzału, a zwłaszcza ochrony polowań, policji i wojska.
Czytaj także: Amerykanie: Wkrótce pojawi się szczepionka na ASF
Kolejnym zarzutem jest, że ustawa nie poprawia mocno kulejącej do tej pory bioasekuracji podczas polowań, ani nie wprowadzi obowiązku wyszukiwania padłych dzików, które zmarły z powodu wirusa. Tymczasem te dwa rozwiązania są od dawna wskazywane przez ekspertów, jako konieczność, by zapobiegać dalszemu rozwlekaniu wirusa po lesie i gospodarstwach rolnych. Prof. Zbigniew Pejsak z Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Weterynaryjnej UJ-UR wielokrotnie podkreślał w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że za rozprzestrzenianie się wirusa na dalsze odległości odpowiada człowiek, nie dzik, i że to ludzie przenoszą czynnik chorobotwórczy na nowe obszary, co jest możliwe właśnie przez zaniedbywanie bioasekuracji. To nie oznacza, że zdaniem tego eksperta polowania są niewskazane, przeciwnie, prof. Pejsak wyjaśnia, że kontrolowanie populacji dzików jest konieczne, bo przyrost ich populacji sięga dziś nawet 200 proc. - Musimy zdecydowanie ograniczać populację dzików przede wszystkim wokół epicentrum choroby, w pasie 50 – 100 km od czoła pomoru – tłumaczył profesor.
Ekolodzy zgłosili poprawki. Chcą, by wprowadzić wyraźną definicję odstrzału sanitarnego. Ostrzał nie może także dopuszczać na polowanie przy okazji na inne gatunki zwierząt. Odstrzał musi podlegać obowiązkowi informacyjnemu, zwłaszcza z podaniem go do informacji publicznej.
Opozycja i ekolodzy domagają się też wprowadzenia obowiązkowej kontroli bioasekuracji polowań przez inspekcję weterynaryjną, a także, by myśliwy, który polował w strefie epidemii, nie mógł przez kolejne 3 dni polować w innych obszarach kraju, gdzie ASF jeszcze nie występuje. Żądają też usunięcia kar za utrudnianie polowań oraz odebrania myśliwym uprawnień do stosowania tłumików w broni myśliwskiej.