Parlament Europejski poinformował właśnie, że wraz z ministrami państw członkowskich wypracował nieformalne porozumienie w sprawie uregulowania warunków pracy pracowników delegowanych. Delegacja pracownika może trwać do roku, z możliwością przedłużenia o kolejne sześć miesięcy.
Jak informuje Parlament, zmieniona dyrektywa będzie regulowała warunki pracy branży transportowej (od tej branży zaczął się konflikt między państwami członkowskimi) „po wejściu w życie ustawodawstwa sektorowego zawartego w pakiecie dotyczącym mobilności”. Państwa członkowskie mają dwa lata na dostosowanie się do nowych reguł.
Parlamentarzyści z Francji są zadowoleni. - Ta umowa odzwierciedla społeczną, gospodarczą i polityczną rzeczywistość Unii Europejskiej – mówi cytowana w komunikacie euro posłanka Elisabeth Morin-Chartier. – To krok w kierunku bardziej społecznej Europy z bardziej uczciwą konkurencją między firmami i lepszymi prawami dla pracowników. Ta umowa zapewni lepsze prawa pracownikom, a także zapewni niezbędną ochronę przedsiębiorstwom – dodaje.
Wtóruje jej druga posłanka, z Holandii. - Koledzy mogą znów być kolegami, a już nie konkurentami – mówi Agnes Jongerius.
Najważniejszą kwestią jest oczywiście nie długość delegacji, a wysokość pensji, jaką należy płacić pracownikowi. To właśnie przez niskie, w porównaniu do miejscowych, pensje, wypłacane pracownikom głównie z Europy Środkowo-Wschodniej, delegowanym do Niemiec i Francji, wybuchł cały problem.