O ile jeszcze na koniec 2020 r. wartość hipotek frankowych brutto (udzielonych przez banki gospodarstwom domowym) sięgała 96,2 mld zł, o tyle na koniec maja było to już tylko 83,1 mld zł – wynika z danych NBP.

Tak dużego spadku w tak krótkim czasie nie notowano w poprzednich latach. Powodów jest kilka. Kredyty tego typu, nieudzielane na dużą skalę od ponad dekady, systematycznie są spłacane i ich wartość wyrażona we frankach maleje z roku na rok o około 8 proc. Dodatkowo pomogło osłabienie franka. Jednak największy wpływ na spadek wartości hipotek frankowych miały rezerwy zawiązywane przez banki na ryzyko prawne związane z tymi kredytami, które z powodów księgowych obniżyły wartość aktywów tego typu.

Głównie dotyczy to PKO BP. Przed wielkim zwiększeniem rezerw za IV kwartał (wynikało to z decyzji akcjonariuszy, którzy w kwietniu dali zielone światło na rozpoczęcie programu ugód z frankowiczami) miał on hipoteki frankowe warte 23 mld zł. Po zawiązaniu dużych rezerw (6 mld zł w IV kwartale) wartość frankowych kredytów spadła o 5,3 mld zł. Dodatkowo osłabił się frank. Przez to na koniec marca bank wykazywał już „tylko" 16,3 mld zł frankowych kredytów brutto. Podobnie postąpił ING Bank Śląski po tym, jak w IV kwartale 2020 r. zwiększył rezerwy na ryzyko prawne o ponad 300 mln zł.

Banki regularnie zawiązują kolejne rezerwy na franki. O istotnym zwiększeniu ich w II kwartale informowały Santander (zawiązał w tym okresie 518 mln zł rezerw), Millennium (514 mln zł), mBank (248 mln zł), BNP Paribas (187 mln zł). Przez to rezerwy tego typu stanowią w Millennium i Santanderze już po 14 proc. portfela hipotek frankowych. Większość banków już stosuje podejście takie jak PKO BP czy ING Bank Śląski. Biorąc pod uwagę oczekiwane kolejne rezerwy na hipoteki frankowe, będzie to przyśpieszać zmniejszanie wartości portfela brutto kredytów tego typu w bilansach poszczególnych banków i sektora.