Szukają meteorytu, który zgładził dinozaury

Rozpoczęły się badania próbek wydobytych z krateru uderzeniowego sprzed 66 mln lat.

Aktualizacja: 14.10.2016 07:05 Publikacja: 13.10.2016 18:23

Odwierty sięgnęły 1335 m pod morskim dnem

Odwierty sięgnęły 1335 m pod morskim dnem

Foto: Asteroid Day/B612, Max Alexander

Krater Chicxulub znajduje się w Meksyku, częściowo na półwyspie Jukatan, częściowo na dnie Zatoki Meksykańskiej. Powstał, gdy obiekt o średnicy 10–15 kilometrów wrył się w powierzchnię planety. Jednym z efektów tej kolizji było wielkie wymieranie. Zniknęło 75 proc. gatunków, m.in. dinozaury, pterozaury i amonity.

W kwietniu i maju tego roku specjalna wyprawa International Ocean Discovery Program (IODP) i International Continental Scientific Drilling Program (ICDP) wykonała wiercenia pod dnem oceanu. Wydobyto 364 rdzenie z głębokości od pół kilometra do 1335 metrów pod obecnym dnem morza. Rdzenie – tuby wypełnione litą skałą – przewieziono do Teksasu, gdzie zostały prześwietlone medycznym tomografem komputerowym. Teraz trafiły do właściwego badania w MARUM – Centrum Nauk o Środowisku Morskim Uniwersytetu w Bremie.

30-osobowy zespół naukowców rozetnie część walców na dwie połowy. Pewna partia próbek, nienaruszona, pozostanie w „archiwum" – będzie czekać na nowe techniki badawcze.

Naukowcy MARUM sądzą, że mają w ręku geologiczny zapis historii od 66 do 50 mln lat temu. Na tej podstawie starają się odtworzyć, co się stało w tym regionie i na całej Ziemi, w jaki sposób życie wróciło na obszar katastrofy.

Bo katastrofa była rozmiarów apokaliptycznych. Obiekt (prawdopodobnie asteroida, lecz mogła to też być poruszająca się szybciej kometa) wyciął dziurę o głębokości 30 kilometrów. Zawaliła się później, tworząc płytszy krater o średnicy ok. 180 kilometrów. Dziś wszystko przykryte jest 600-metrową warstwą osadów.

Szacuje się, że zderzenie wyzwoliło energię ponad miliard razy większą niż bomby atomowej zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki. Wywołało megatsunami na całej Ziemi, trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów. Rozpalone skały awyrzucone do atmosfery opadały, powodując pożary. Ogromne ilości dwutlenku węgla wywołały efekt cieplarniany. Później pył unoszący się w atmosferze zablokował promienie słoneczne, doprowadzając do silnego ochłodzenia.

To wszystko jednak tylko hipotezy. Według jednego z naukowców prowadzących analizy próbek skał wydobytych spod dna, prof. Seana Gulicka z Uniwersytetu Teksasu, dopiero te badania przyniosą ostateczne odpowiedzi. – Przez dziesięciolecia zastanawialiśmy się, jaka była energia uderzenia, jaki był mechanizm wielkiego wymierania i – co ważne również teraz – czy to się zdarza na innych skalistych planetach Układu Słonecznego.

Naukowcy mają też nadzieję, że w próbkach skał odnajdą też resztki „sprawcy". Dzięki temu być może udałoby się ustalić, skąd ten obiekt pochodził. Dziś głównymi „podejrzanymi" są planetoidy rodziny Baptistina i Flora.

Oficjalne wyniki geologicznego śledztwa dopiero zostaną opublikowane. Jedna wiadomość już teraz zelektryzowała jednak badaczy – chodzi o organizmy, które najwcześniej skolonizowały miejsce katastrofy. – Badamy teraz pierwszych 10 tys. lat po uderzeniu i widzimy ślady prostych organizmów, głównie bruzdnic, które zawsze pojawiają się w takich miejscach najszybciej – mówi prof. Gulick.

W części rdzeni odkryto obecność żywych organizmów – potomków tych, które 66 mln lat temu napłynęły do krateru. – Mamy kilka komórek i trochę ich DNA – mówi prof. Jo Morgan z Imperial College London. – Musimy być bardzo ostrożni, żeby ich nie skazić.

Krater Chicxulub znajduje się w Meksyku, częściowo na półwyspie Jukatan, częściowo na dnie Zatoki Meksykańskiej. Powstał, gdy obiekt o średnicy 10–15 kilometrów wrył się w powierzchnię planety. Jednym z efektów tej kolizji było wielkie wymieranie. Zniknęło 75 proc. gatunków, m.in. dinozaury, pterozaury i amonity.

W kwietniu i maju tego roku specjalna wyprawa International Ocean Discovery Program (IODP) i International Continental Scientific Drilling Program (ICDP) wykonała wiercenia pod dnem oceanu. Wydobyto 364 rdzenie z głębokości od pół kilometra do 1335 metrów pod obecnym dnem morza. Rdzenie – tuby wypełnione litą skałą – przewieziono do Teksasu, gdzie zostały prześwietlone medycznym tomografem komputerowym. Teraz trafiły do właściwego badania w MARUM – Centrum Nauk o Środowisku Morskim Uniwersytetu w Bremie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archeologia
Kolos Konstantyna powrócił do Rzymu. Można go zobaczyć w Muzeach Kapitolińskich
Archeologia
Egipt restauruje piramidę w Gizie. "Dar dla świata XXI wieku"
Archeologia
We włoskim Paestum odkryto dwie nowe świątynie doryckie
Archeologia
Cucuteni-Trypole. Wegeosady sprzed sześciu tysięcy lat
Archeologia
Szwajcaria. Detektorysta znalazł na polu marchwi biżuterię sprzed 3,5 tysiąca lat