Bielecki: Joe Biden Chinom nie daruje

Korea Północna, Rosja, Iran, Chiny, Meksyk – gdziekolwiek prezydent elekt spojrzy, dziedziczy po swoim poprzedniku punkty zapalne, które wymagają szybkiej interwencji.

Aktualizacja: 09.11.2020 22:46 Publikacja: 09.11.2020 19:02

Bielecki: Joe Biden Chinom nie daruje

Foto: AFP

Priorytetem będą Chiny. W trakcie kampanii Joe Biden nazwał Xi Jinpinga „przestępcą". Strategia wobec Pekinu nie tylko nie będzie więc złagodzona, ale wręcz się zaostrzy. Nowy prezydent chce jednak podejść do sprawy inaczej. Będzie budował koalicję krajów, które obawiają się rosnącej potęgi Państwa Środka: Japonii, Australii, Indii, Wietnamu. W niektórych sprawach, jak ochrona środowiska czy powstrzymanie pandemii, spróbuje się porozumieć z Xi Jinpingiem. Jednak jeśli idzie o swobodę żeglugi na Morzu Południowochińskim, bezpieczeństwo Tajwanu czy autonomię Hongkongu, Biden pozostanie bezwzględny. Podobnie jak Donald Trump, jest przekonany, że Chiny stanowią egzystencjalne zagrożenie dla hegemonii USA na świecie.

Inaczej jest z Rosją, której gospodarka jest piętnaście razy mniejsza od amerykańskiej. Biden chce mocniej zaangażować się w budowę niezależnej i demokratycznej Ukrainy i Białorusi. Zamierza też doprowadzić do wstrzymania Nord Stream 2. Będzie jednak próbował uratować porozumienie o ograniczeniu strategicznych rakiet jądrowych (New Start), które wygasa zaraz po zaprzysiężeniu nowego prezydenta.

Przed wyzwaniem Biden staje na Bliskim Wschodzie. Zapowiedział powrót USA do umowy z Iranem o powstrzymaniu zbrojeń jądrowych, ale pod warunkiem, że Teheran będzie przestrzegał tej umowy. To zaś nie jest pewne. Można za to się spodziewać ostrego sprzeciwu w tej sprawie tak Arabii Saudyjskiej, jak i Izraela, dwóch głównych sojuszników Ameryki w regionie. Na osłodę Benjamin Netanjahu otrzyma jednak od nowego prezydenta zapewnienie, że zgodnie z zapowiedzią Trumpa ambasada USA zostanie przeniesiona z Tel Awiwu do Jerozolimy.

Biden chce wrócić do umowy z Iranem, bo to jedyny sposób, aby Teheran nie stał się potęgą nuklearną. Korea Północna nie tylko już nią jest, ale w trakcie kadencji Trumpa zbudowała też rakiety międzykontynentalne zdolne dosięgnąć kontynentalną Amerykę. Co nowy prezydent zamierza z tym zrobić, na razie nie wiadomo.

Pełen obaw wobec nowego amerykańskiego przywódcy jest Boris Johnson. Biden nie tylko chce postawić w relacjach z Europą na tandem francusko-niemiecki, ale też wcale nie zamierza podpisywać z Wielką Brytanią nowej umowy o wolnym handlu, co miało być jedną z głównych korzyści Brexitu. Co więcej, mający irlandzkie korzenie prezydent jest bardzo czuły na punkcie utrzymania swobody przekraczania granicy między Republiką Irlandii i Irlandią Północną, co brytyjski premier niekoniecznie zamierza honorować.

Powrót Stanów do umowy paryskiej o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych pomoże w odbudowie relacji USA z prezydentem Macronem i kanclerz Merkel. Tym bardziej że Biden wróci do tradycyjnej polityki wspierania NATO i UE. Ale nie będzie to oznaczało cofnięcia kalendarza o cztery lata, do czasów Baracka Obamy. Nowy prezydent utrzyma bowiem twardą strategię w handlu zagranicznym, nadal będzie naciskał na zwiększenie przez Europejczyków wydatków na zbrojenia i ograniczenie importu gazu z Rosji.

Biden chce też odbudować dobre relacje z Ameryką Łacińską. Symbolem będzie wstrzymanie przez niego budowy muru na granicy z Meksykiem. Chce też stworzyć system legalizacji pobytu imigrantów żyjących dziś w USA bez papierów. Nowe otwarcie nie będzie łatwe, o czym świadczy brak listu gratulacyjnego dla nowego prezydenta od prawicowego przywódcy Brazylii, Jaira Bolsonaro. Dla Bidena jest to też jednak część szerszego planu: budowy koalicji świata państw demokratycznych przeciw alternatywnemu autorytarnemu modelowi rozwoju Chin.

Priorytetem będą Chiny. W trakcie kampanii Joe Biden nazwał Xi Jinpinga „przestępcą". Strategia wobec Pekinu nie tylko nie będzie więc złagodzona, ale wręcz się zaostrzy. Nowy prezydent chce jednak podejść do sprawy inaczej. Będzie budował koalicję krajów, które obawiają się rosnącej potęgi Państwa Środka: Japonii, Australii, Indii, Wietnamu. W niektórych sprawach, jak ochrona środowiska czy powstrzymanie pandemii, spróbuje się porozumieć z Xi Jinpingiem. Jednak jeśli idzie o swobodę żeglugi na Morzu Południowochińskim, bezpieczeństwo Tajwanu czy autonomię Hongkongu, Biden pozostanie bezwzględny. Podobnie jak Donald Trump, jest przekonany, że Chiny stanowią egzystencjalne zagrożenie dla hegemonii USA na świecie.

Pozostało 80% artykułu
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę