Każdy z kandydatów ma swój program wyborczy; niektóre są bardzo proste, inne bardzo złożone, ale nie ma to większego znaczenia, gdyż wszyscy czekają na wyłonienie się jednego jedynego kandydata – tego, który będzie mógł pokonać Donalda Trumpa. Olbrzymią rolę w budowaniu popularności kandydata mają komentatorzy telewizji kablowej. W kilka minut po zakończeniu debat mieli już zdanie, kto najlepiej wypadł, kto najgorzej – ich opinia, mogąca odbiegać od intuicji widza, wpływa na wyniki badań opinii publicznej. Najbardziej antytrumpowe stacje – czyli, można by powiedzieć, najbardziej postępowe, liberalne czy lewicowe – CNN i MSNBC – zmagały się z tym, czy lansować to, co poprawne, to, co prawdziwe, a może to, co potrzebne. Widoczny był dysonans poznawczy, wysiłek, by nie powiedzieć nic niepoprawnego – i co za tym idzie, zaplątanie się we własne argumenty.