Chiny: 3-latek zmarł po zatruciu CO2. Ojciec mówi, że to przez lockdown

- Uważam, że został pośrednio zamordowany - mówi ojciec 3-letniego chłopca, Tuo Wenxuana, który zmarł po zatruciu dwutlenkiem węgla, ponieważ jego ojciec miał problem z wydostaniem się z osiedla objętego lockdownem w związku z prewencją antycovidową.

Publikacja: 02.11.2022 13:39

Dezynfekcja peronu w Lanzhou

Dezynfekcja peronu w Lanzhou

Foto: PAP/Photoshot

Władze Chin nadal stosują zasadę "zero COVID" oznaczającą wprowadzanie ścisłych lockdownów w miejscach, w których wykrywane są zakażenia koronawirusem. Polityka ta ma na celu całkowite wygaszanie każdego ogniska zakażeń.

Sprawa śmierci trzylatka stała się głośna w Chinach, wywołując oburzenie internautów korzystających z serwisu Weibo (chiński odpowiednik Twittera).

Do tragedii doszło w Lanzhou, stolicy prowincji Gansu. W prowincji tej od miesięcy obowiązują lokalne lockdowny, w związku z pojawiającymi się ogniskami zakażeń koronawirusem (prowincja od północy graniczy z Mongolią).

Czytaj więcej

Covid-19 uderzył w Apple. Chiny zamknęły największą fabrykę iPhone`ów

Tuo Shilei, ojciec chłopca, w rozmowie z Reutersem mówi, że ok. południa we wtorek jego żona straciła przytomność po nawdychaniu się oparów w czasie gotowania. Wkrótce potem mężczyzna zauważył, że jego syn, Wenxuan, również źle się czuje. Tuo-senior próbował wezwać karetkę lub policję, ale nie mógł się dodzwonić.

Po 30 minutach, gdy stan chłopca się pogorszył, Tuo zaczął wykonywać sztuczne oddychanie, które na chwilę poprawiło stan chłopca. Wtedy mężczyzna pobiegł z dzieckiem na rękach do wyjścia z osiedla, objętego ścisłym lockdownem, ale ochroniarze nie chcieli go wypuścić, nakazując mu kontakt z lokalnymi władzami lub wezwanie pogotowia.

Mężczyzna, z pomocą sąsiadów, zdołał jednak sforsować barierki przy wyjściu i taksówką pojechał do szpitala. Tam jednak lekarze przegrali walkę o życie dziecka.

W Chinach co jakiś czas pojawiają się doniesienia o zgonach osób spowodowanych niemożnością uzyskania pomocy medycznej w związku z obostrzeniami wprowadzanymi w ramach polityki zero COVID

Tuo relacjonuje, że w drodze do szpitala został jeszcze zatrzymany na dwóch punktach kontrolnych ustanowionych w mieście w związku z lockdownami. - Nikt nam nie pomógł. Ta seria wydarzeń doprowadziła do śmierci mojego dziecka - mówi.

Jeden z internautów zwrócił uwagę, że chłopiec całe życie przeżył w kraju objętym obostrzeniami w związku z COVID-19.

"Czy ktoś jeszcze ufa władzom?" - spytał inny użytkownik, podpisujący się jako "prawnik Zhong Guohua".

W Chinach co jakiś czas pojawiają się doniesienia o zgonach osób spowodowanych niemożnością uzyskania pomocy medycznej w związku z obostrzeniami wprowadzanymi w ramach polityki zero COVID. W styczniu władze Chin zakazały szpitalom odsyłania pacjentów, po tym jak poronienie kobiety odesłanej ze szpitala w czasie lockdowniu w Xian wywołało oburzenie w kraju.

Tuo twierdzi, że emerytowany przedstawiciel lokalnych władz kontaktował się z nim potem oferując 100 tys. juanów (niespełna 14 tys. dolarów) jeśli podpisze zobowiązanie, w którym zobowiąże się do nieupublicznienia sprawy.

Tuo odmówił domagając się w zamian wyjaśnienia powodu śmierci dziecka.

Władze Chin nadal stosują zasadę "zero COVID" oznaczającą wprowadzanie ścisłych lockdownów w miejscach, w których wykrywane są zakażenia koronawirusem. Polityka ta ma na celu całkowite wygaszanie każdego ogniska zakażeń.

Sprawa śmierci trzylatka stała się głośna w Chinach, wywołując oburzenie internautów korzystających z serwisu Weibo (chiński odpowiednik Twittera).

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Zdrowie
Choroby zakaźne wracają do Polski. Jakie znaczenie mają dziś szczepienia?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Zdrowie
Peru: Liczba ofiar tropikalnej choroby potroiła się. "Jesteśmy w krytycznej sytuacji"
Zdrowie
W Szwecji dziecko nie kupi kosmetyków przeciwzmarszczkowych
Zdrowie
Nerka genetycznie modyfikowanej świni w ciele człowieka. Udany przeszczep?
Zdrowie
Ptasia grypa zagrozi ludziom? Niepokojące sygnały z Ameryki Południowej