Powodem wystąpienia są niepokojące doniesienia mediów, że oficjalna liczba zmarłych z powodu COVID-19 w Polsce przekroczyła 100 tysięcy. Szczególnie dużo zgonów, kilka razy więcej niż w krajach zachodnich, obserwujemy w obecnej fali pandemii. Np. dane z 4 stycznia co do tygodniowej liczby zgonów wskazują, że było ich 11,8 na milion obywateli. W Niemczech wskaźnik ten wyniósł 3,2, a w Wlk. Brytanii, która teraz bije rekordy pod względem dziennej liczby zakażeń, mniej niż 2.
Zdaniem RPO, problem większej umieralności na COVID-19 w porównaniu z innymi państwami jest złożony, lecz także zakorzeniony w słabości i niewydolności systemu opieki zdrowotnej. Pandemia uwypukliła bowiem jego wieloletnie wady. Cały system ochrony zdrowia musi się mierzyć z nierozwiązanymi dotychczas i nawarstwiającymi się problemami takimi jak brak kadr, niedofinansowanie, słabe zaopatrzenie w sprzęt i niedostępność świadczeń.
- Rodzi to obawy, czy system opieki zdrowotnej jest w stanie sprostać aktualnej sytuacji, która obnażyła i jeszcze bardziej zaznaczyła obszary wymagające natychmiastowej naprawy. Budzi to niepokój o nasze wspólne bezpieczeństwo. Wątpliwości te łączą się z zaniepokojeniem społecznym, wskazującym na brak odważnych działań państwa w walce z pandemią - pisze RPO.
Czytaj więcej
W pierwszym tygodniu 2022 r., między 3 a 9 stycznia, na świecie wykryto 15 154 666 zakażeń koronawirusem, o 55 proc. więcej niż tydzień wcześniej. Zmarło 43 461 chorych na COVID-19 - wynika z najnowszego raportu WHO.
Ważny jest również problem śmiertelności pacjentów z COVID-19, leczonych na oddziałach intensywnej terapii. Według niepotwierdzonych informacji np. w szpitalu w Raciborzu dla chorych na koronawirusa spośród setek chorych, którzy byli tam podłączeni do respiratora, tylko kilku opuściło placówkę; reszta zmarła. Według mediów takich placówek, w których śmiertelność osób na intensywnej terapii sięga niemal 100 proc., jest więcej (np. także w Łódzkiem, w Małopolsce, na Podlasiu). Są również jednak i takie szpitale, w których śmiertelność wynosi poniżej 50 proc. Brak jednak w tym zakresie oficjalnych informacji.