Spożywanie dużych ilości alkoholu wiąże się z szeregiem poważnych konsekwencji zdrowotnych. Należą do nich niektóre nowotwory, choroby wątroby i serca oraz uszkodzenia układu nerwowego, w tym mózgu. W wielu badaniach stwierdzono jednak, że umiarkowane spożywanie alkoholu zmniejsza ryzyko zgonu z powodu chorób układu krążenia, jak również z jakiejkolwiek innej przyczyny.
To zrozumiałe, że takie wnioski z badań są przyjmowane przez wielu z ulgą, a także chętnie popularyzowane przez media. Niestety rewelacje na temat korzystnego wpływu picia alkoholu, m.in. na przeżycie u pijących osób po 65 roku życia, zostały rozwiane. Choć wskazywały na to dane uzyskane w badaniach, to amerykańscy naukowcy stwierdzili, że wyciągnięto z nich błędne wnioski.
Zespół doktora Timothy’ego Naimi z Boston Medical Center w Massachusetts postanowił przede wszystkim przyjrzeć się metodologii badań, podejrzewając, że może być ona wadliwa. Naukowcy zauważyli, że badania te miały charakter obserwacyjny i dotyczyły tylko uczestników w wieku powyżej 50 lat. Ich zdaniem jest to problematyczne, ponieważ wyklucza każdego, kto zmarł z powodu alkoholu przed ukończeniem 50. roku życia.
Po przeanalizowaniu danych zgromadzonych przez amerykańskie Ośrodki Kontroli i Zapobiegania Chorobom okazało się, że w grupie osób w wieku 20–49 lat alkohol odpowiadał za 35,8 proc. zgonów. Następnie odnieśli te dane do grupy wiekowej osób powyżej 65. roku życia. Wśród nich alkohol również odpowiadał za 35 proc. zgonów. Jednak jeśli chodzi o lata przeżycia utracone w wyniku picia alkoholu, to na grupę 20-49 lat przypadało 58,4 proc. utraconych lat życia, zaś na osoby powyżej 65. roku życia zaledwie 15 proc.
Czy oznacza to, że w tej grupie alkohol jest mniej szkodliwy? Zdaniem naukowców – niekoniecznie. O ile stwierdzenie, że ostre picie jest szkodliwe dla wszystkich jest prawdą, o tyle konkluzja, że dla pewnej grupy wiekowej spożywanie alkoholu miałoby mieć korzystny wpływ, prawdopodobnie jest fałszywa.