W ubiegłym roku w Polsce, według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny odnotowano 10 016 przypadków salmonellozy, aż o 15,8 proc. więcej niż rok wcześniej. Liczba przypadków salmonellozy rosła już od 2014 r., w ubiegłym roku po raz pierwszy od 2007 r. przekroczyła wstydliwą barierę 10 tys. rocznie.
W tym roku liczba zachorowań mimo wysokiej bazy odniesienia nadal się zwiększa, licząc rok do roku, bo do końca października br. odnotowano 8644 przypadki, o 168 więcej niż w tym samym okresie ub.r.
Powrót lata mógł pogorszyć statystyki
Od drugiej połowy sierpnia, kiedy padł tegoroczny rekord, bo zanotowano aż 905 nowych przypadków (najwięcej od 2007 r.), liczba zachorowań w kolejnych trzech meldunkach epidemiologicznych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny malała (także licząc rok do roku). Na rozwój gram-ujemnych pałeczek bakterii z rodzaju Salmonella korzystnie wpływa duża wilgotność i względnie wysoka temperatura powietrza. Chłodny koniec tegorocznego lata spowodował, że dynamika zachorowań zaczęła spadać.
Na przełomie pierwszej i drugiej dekady października mieliśmy niespodziewany powrót lata, gdy przez dwa tygodnie temperatura w ciągu dnia w niemal całej Polsce przekraczała nawet 20 stopni Celsjusza. To spowodowało wzrost liczby zachorowań w drugiej połowie października do 491, tym samym odwrócenie trendu, i spowolniło dynamikę spadków widoczną w ostatnich meldunkach.
Jest to o tyle ważne, że z analiz danych Państwowego Zakładu Higieny wynika, że szczyt zachorowań na salmonellozę w Polsce historycznie przypada na trzy miesiące przełomu lata i jesieni: sierpień, wrzesień i październik. W listopadzie i grudniu, ze względu na spadek temperatury, ich liczba zazwyczaj maleje.