Samorządom brakuje pieniędzy na utrzymanie szkolnych stołówek. Od początku września w 43 ze 122 krakowskich podstawówek dzieci jedzą obiady w stołówce prowadzonej przez ajentów lub korzystają z usług cateringowych.
Typowe szkolne stołówki zlikwidowano też w Warszawie, m.in. w dzielnicach Wola, Mokotów, Bielany, Śródmieście. Woli, podobnie jak innym dzielnicom, pozwoliło to zaoszczędzić blisko 2 mln zł rocznie. Obiady jednak podrożały o ok. 2–3 zł. Dla rodziców, zwłaszcza mających więcej dzieci, to spora różnica.
– Opłata za obiady wzrosła z 4,5zł w roku szkolnym 2011/2012 na 7,30zł we wrześniu 2012 r. Miesięcznie zamiast 88 zł za obiady muszą płacić ponad 160 zł – podkreśla Magdalena Jońska z Rady Rodziców przy Szkole Podstawowej nr 273 na Bielanach .
W Warszawie ajent płaci za dzierżawę szkolnych pomieszczeń od 700 do 1500 zł, zależnie od ich powierzchni. Ponosi też koszty ich utrzymania.
Małgorzata Luboń, ajent stołówki w warszawskim Zespole Szkół nr 55, przyznała na sesji rady dzielnicy Bielany, że na cenę posiłku wpływa koszt czynszu, mediów, zatrudnienia pracowników, wsadu do kotła i pensji ajenta. W stołówkach prowadzonych przez szkołę rodzice opłacają tylko tzw. wsad do kotła.