W Syrii mamy do czynienia z kryzysem humanitarnym związanym z wojną domową, na co nałożyły się skutki trzęsienia ziemi .
Mówimy o mieszkańcach północno-wschodniej Syrii, czyli prowincji Idlib, Aleppo i Hama. Obszar o powierzchni około 110 tys. km kwadratowych znalazł się w obrębie trzęsienia ziemi. Przebywają tam ludzie, którzy stracili dorobek życia, a ukryli się w tym rejonie, aby uniknąć represji reżimu Baszira al Asada. Tam państwo nie działa i nie tylko nie dostarcza pomocy, ale w dodatku bombarduje zniszczone rejony. Mówimy o ludziach, którzy od wielu lat nie mają pracy, dochodów, a infrastruktura jest zniszczona. Mówimy o rejonie, gdzie 55 procent instytucji zdrowia, np. ośrodki zdrowia, są zniszczone i aby dojechać do szpitala, trzeba pokonać ok. 30 km. Domy, które zostały częściowo odbudowane po bombardowaniach koalicji syryjsko-rosyjsko-irańskiej, były zbudowane z bardzo nietrwałych materiałów, najgorszej jakości, bez zabezpieczenia i wzmocnienia np. prętami żelbetowymi.