Przeciętna płaca w przedsiębiorstwach wzrosła w kwietniu tylko o 1,9 proc. w porównaniu z kwietniem 2019 r., podczas gdy w poprzednich miesiącach nasze wynagrodzenia rosły o 6–7 proc. rok do roku. Taki spadek dynamiki zarobków to oczywiście efekt pandemii i pogorszenia się warunków działalności większości firm.
W największym stopniu załamanie dynamiki wynagrodzeń dotknęło tych sektorów i przedsiębiorstw, które najmocniej ucierpiały w kryzysie – wynika z ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego. I tak w branży hotelarskiej i gastronomicznej płace spadły rok do roku o prawie 7 proc., w magazynach i usługach wspierających transport – o 2 proc., fabrykach mebli, w produkcji maszyn i urządzeń – o 6 proc., a w przedsiębiorstwach produkujących samochody, które zamknęły się w Polsce od połowy marca – aż o 11 proc. Na tym tle nieźle wygląda wzrost średniej płacy w handlu detalicznym – 3,3 proc., choć większość sklepów (poza spożywczymi) też była zamknięta.
Kwiecień był pierwszym pełnym miesiącem zamrożenia gospodarki, w maju rząd zaczął odmrażać kolejne sektory, ale wcale nie znaczy to, że firmy zmienią politykę płacową. Przed nami kilka miesięcy kryzysu gospodarczego i o podwyżkach, premiach i nagrodach trzeba zapomnieć. ING Bank Śląski prognozuje, że przez parę miesięcy roczna dynamika płac może utrzymywać się na poziomie 0–1 proc.